Styk polityki z religią zawsze niósł niebezpieczeństwa dla obu stron.
Instrumentalne traktowanie religii przez polityków jest zjawiskiem ogólnoświatowym i niezależnym od reprezentowanej partii. Jak ostatnio zasygnalizował abp Charles Chaput z Denver (USA), obydwie amerykańskie główne partie polityczne zgodnie usiłują obarczyć winą za istniejące konflikty chrześcijan aktywnych w życiu publicznym. Mamy do czynienia z dwoma współgrającymi tendencjami. Z jednej strony coraz intensywniej usiłuje się na świecie zmarginalizować religię (zwłaszcza chrześcijaństwo), z drugiej ludzi wierzących oskarża się o prorokowanie niepokojów. Stąd już tylko krok do sytuacji, w której samo bycie wierzącym okaże się jeśli nie przestępstwem, to przynajmniej czymś bardzo podejrzanym. Styk polityki z religią zawsze niósł niebezpieczeństwa dla obu stron. Nie chodzi tylko o tak drastyczne jego przejawy, jak słynne w dziejach „sojusze tronu i ołtarza”. Groźne są również próby zbyt radykalnego ich oddzielania i dystansowania. Religia i polityka są składnikami jednej rzeczywistości, w której żyje każdy człowiek. Składnikami, które muszą zachowywać wobec siebie autonomię, ale które nie mogą być sobie przeciwstawiane czy wręcz skłaniane do walki. Nie wolno żądać od człowieka wierzącego, który zajmuje się polityką, aby postępował tak, jakby był ateistą. To jakoś nie dla wszystkich jest oczywiste. Natomiast nikt nie ma wątpliwości, że nie sposób oczekiwać od ateisty, aby zachowywał się, jak wierzący. Tak, jakby zasada działała tylko w jedna stronę. Wygląda na to, że już wkrótce trzeba będzie organizować manifestacje i pikiety, aby przypominać światu, że chrześcijanie (czy w ogóle ludzie wierzący) nie są obywatelami drugiej kategorii, a przyznawanie się do wyznawania konkretnej religii nie jest niczym wstydliwym. Unia Europejska ma już na swoim koncie rażący przykład dyskwalifikowania człowieka ze względu na wyznawaną przez niego wiarę. Rocco Buttiglione nie został unijnym komisarzem dlatego, że jest katolikiem (wszelkie inne tłumaczenia są zamydlaniem oczu). Wygląda na to, że kolejce do miejsca na tej mało zaszczytnej liście ustawiają się kolejne kraje świata, m. Stany Zjednoczone. Ciekawe, jak sobie poradzą z tego typu faktami przy opracowywaniu raportów na temat tolerancji religijnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.