Choć chciałoby się zapytać „dlaczego?" trzeba położyć dłoń na ustach i zaufać, że Ten, który zna nawet liczbę włosów na naszej głowie, wiedział, co robi.
La Salette. Jedno z wielu miejsc pielgrzymkowych. We Francji podobno mało znane. Wśród Polaków cieszy się wielkim powodzeniem. Położone malowniczo wśród gór wznosi się wysoko ponad doliną rzeki Drac. Do najbliższej, nie przyprawiającej o zawroty głowy drogi, jest kilkanaście kilometrów serpentyn. My pewnie nazwalibyśmy to karkołomnym zjazdem, ale na okolicznych mieszkańcach, przywykłych do ciągłego kręcenia kierownicą, nie robi pewnie większego wrażenia. Wystarcza półtoragodzinny spacer z sanktuarium i już się jest na szczycie Mont Gargas, którego wysokość niewiele ustępuje najwyższym szczytom polskich Tatr. Krzyż, głęboko wcięte doliny i widok na parę trzytysięcznych alpejskich szczytów. Ale nie trzeba dojść tak wysoko, by sycić oczy surowym pięknem gór. Na skalistych szczytach po drugiej stronie doliny, siadają od czasu do czasu chmury. Jeden z nich, w stronę Grenoble, dość charakterystyczny. Jakby ktoś na grzbiecie góry położył olbrzymi, gruby plaster sera. Wokół hale, po których niesie się dźwięk dzwoneczków pasących się owiec. A niżej, jeśli dojść do krawędzi stoku, przycupnięte na stromych stokach wioski. To stamtąd pochodziły dzieci, którym w dniach porzucania przez mieszkańców wiary pokazała się płacząca Matka Boska. Nie ma tu zwykłego w wielkich sanktuariach rozgardiaszu ani straganów z pamiątkami. Ciszę tylko od czasu do czasu przerywa dźwięk kościelnych dzwonów albo modlitewny śpiew pielgrzymów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.