Matka Teresa przeżywała kryzys wiary. Ten znany od dawna fakt stał się w ostatnim czasie powodem głośnych dyskusji. Są tacy, którzy wykorzystują go do antychrześcijańskiej kampanii. Inni się nim gorszą. A zaangażowani w proces kanonizacyjny błogosławionej są zdumieni. Przypominają, że wątpliwości są czymś normalnym w życiu duchowym większości wierzących. Także świętych. Skąd więc cały szum?
Istota problemu tkwi w niezrozumieniu istoty świętości. Dla wielu – jak to ujął ks Robert J. Sarno Sarno z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – święci powinni być niczym niezwyciężeni bohaterowie komiksu. Każde odstępstwo od tego obrazu traktowane jest jak skaza. Tymczasem jest to obraz fałszywy. Święci to ludzie. Siłą rzeczy przeżywają rozterki i chwile zwątpienia. Ich zasługą nie jest to, że ich nie mieli, ale że potrafili mimo wszystko trwać wiernie przy Bogu. Fragmenty listów Matki Teresy rzeczywiście mogą powodować wstrząs. „Po co się tak męczę? Jeśli nie ma żadnego Boga, nie ma również duszy; także Ty, Chryste, nie jesteś prawdziwy” – pisała w jednym z nich. Są to wątpliwości każdego, kto szczerze podchodzi do swojej wiary. Każdy, kto nie jest tępym ideologiem religii, podobne pytania czasem sobie zadaje. To one właśnie, ucząc pokory, pomagają autentycznie przeżywać wiarę. Wymagając ciągłego ponawiania decyzji o pójściu za Chrystusem, pomagają budować wierzącemu jego prawdziwą wielkość. Problem nie w tym, że w życiu świętych pojawiają się wątpliwości. Problemem jest to, że tak wielu chrześcijan (mniejsza już o niewierzących) uważa, że nigdy pojawić się nie powinny. Ten fałszywy pogląd na świętość sprawia, że kiedy pojawiają się trudności w wierze, łatwo się zniechęcają. Wyjścia z sytuacji upatrują bowiem nie w tym, by powoli wyjaśniać swoje wątpliwości, ale by przestać zadawać pytania. A na to – słusznie – żaden myślący człowiek zgodzić się nie chce. Smutne to, ale wielu uważa, że głęboko wierzącym może być tylko człowiek tępy, ślepy i głuchy. Tępy na tyle, by nie umieć zadać sobie ważnych pytań, ślepy by nie widzieć złożoności problemów i głuchy, by być nieczuły na argumenty przeciwko wierze. Obawiam się jednak, że taki obraz nie wziął się znikąd. To nie tylko wina dawnych hagiografów, którzy przedstawiali świętych w sposób tak wyidealizowany, że aż mdły. To także wina nas, starających się na co dzień żyć swoją wiarą. Pewnie zbyt często występujemy w roli wszystkowiedzących jej obrońców, którym obce są wszelkie wątpliwości. Chyba za mało w nas zwykłej życzliwości wobec poszukujących, wątpiących i błądzących.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.