Doniesienia z ostatnich dni pokazują, że na jak miałkich podstawach budowane są poważne oskarżenia. I to w sprawach, które wpływają poważnie wpływają na naszą wizje świata.
Najpierw była sprawa księdza z Częstochowy, który podczas wycieczki miał współżyć z piętnastolatką. Przypominam, to jeden z elementów składowych burzy oskarżeń o pedofilię, jaka przeszła parę miesięcy temu nad polskimi kapłanami. I co? Sprawę umorzono. Nie, wcale nie dlatego, że nie było dowodów winy. Okazało się, że wielkie oskarżenie oparto na tym, co ktoś palnął na jednym ze społecznościowych portali. Teraz z kolei doniesienia tygodnika wSieci każą zawiesić sąd w sprawie już przez wymiar sprawiedliwości niby rozpatrzonej. Okazuje się jednak, że rozpatrzonej zgodnie ze „społecznym zapotrzebowaniem”, a nie z poszanowaniem prawdy i uczciwości. Bardzo mnie to cieszy. Bo choć wiem, że księża są tylko ludźmi chciałbym, by jednak byli wolni od poważniejszych mankamentów natury moralnej.
Szkoda tylko, że mleko już się rozlało. Te dwie sprawy były elementem składowym fali oskarżeń pod adresem polskiego duchowieństwa. I choć dziś fala okazuje się niższa, złe wrażenie się nie zmniejszy. Zwłaszcza u tych, którzy niezależnie od faktów i tak wiedzą swoje.
Cała sprawa powinna jednak zmusić do przemyśleń. Nie chodzi nawet o powściągnięcie języka (czy palców) przed formułowaniem pochopnych, a negatywnych sądów. Wydaje mi się, że problem tkwi znaczenie głębiej. W tym, co tak naprawdę nas (dziennikarzy, redaktorów, wydawców) i naszych odbiorców (czytelników, słuchaczy, widzów) interesuje.
Byłem ostatnimi czasy na tygodniowym urlopie. Mój kontakt z tym, co się dzieje ograniczał się praktycznie do sprawdzenia prognozy pogody. Pierwszy po przerwie kontakt z serwisami informacyjnymi był porażający. Mieszanka kroniki kryminalnej z doniesieniami o wypadkach, połączona z tradycyjnym już ekscytowaniem się personalnymi przepychankami. To naprawdę informacje na czołówki? Naprawdę takie ważne, kto co o kim powiedział i co ten mu na to odpowiedział? Albo to, jakie podejrzenie się w czyjejś głowie urodziło? Toż przekupki na targu chyba mniej plotkują niż nasze media.
Nie mam pomysłu, co z tym zrobić. I niespecjalnie obwiniałbym mitycznych „wszystkich”. Bo wydaje mi się, że to dziennikarze i wydawcy powinni sobie bardziej wziąć do serca, że są odpowiedzialni za to, czym karmią swoich odbiorców. Cóż, zdaje się że w czasach, kiedy wyniki sprzedaży czy oglądalności przedstawia się językiem relacji z kolarskiego wyścigu, pojęcie misji mocno się zdewaluowało.
Ale chyba nie trzeba się specjalnie martwić. Ot, kolejna drobna dolegliwość. Prawdziwe życie przecież toczy się nie w medialnym wirtualu, ale zupełnie gdzie indziej. W spotkaniu z żywym człowiekiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.