Czy PRL była państwem wyznaniowym? Bo wtedy sklepy w niedzielę były zamknięte.
Co w niedzielny poranek 11 maja połączyło serwisy dziennik.pl i wiadomości.gazeta.pl? Główny temat. „Sklepy zamknięte w święto. Uwaga, dziś nie zrobisz wielkich zakupów” – przestrzega dziennik.pl. „Nie zrobisz żadnych dużych zakupów. Zakaz handlu: Dzisiaj hipermarkety zamknięte” – wtóruje mu serwis informacyjny gazety.pl. Pan prezenter w prywatnej telewizji informacyjnej też zresztą biadoli na ten temat. A na forum gazety.pl spośród kilkuset komentarzy poświeconych sprawie zamkniętych w niedzielę Zesłania Ducha Świętego hipermarketów połowa natychmiast nadaje się do postawienia zarzutu obrazy uczuć religijnych dużej części polskich obywateli. Nie znam tajemniczych zasad, według których konstruowano listę świąt, w które hipermarkety muszą być zamknięte. Uważam, że jest ich stanowczo za mało. Dlaczego właśnie dwanaście? Dlaczego jest wśród nich pierwszy maja? Dlaczego nie ma tam wszystkich niedziel? Chamskie i obraźliwe pod adresem Kościoła i katolików komentarze internautów, wypisujących hasełka o państwie wyznaniowym, są smutne. Ale też straszne. Czy PRL była państwem wyznaniowym? Bo wtedy sklepy w niedzielę były zamknięte. Czy większość państw na Zachodzie Europy to państwa wyznaniowe? Bo tam nie da się robić zakupów w niedzielę (a w niektórych nawet w sobotę po południu). Domaganie się – w tym przez wielkie opiniotwórcze media – możliwości nieograniczonego handlowania w niedziele i święta pokazuje, jak wielkie nastąpiło w Polsce zagubienie. Jak wielka jest pogarda dla człowieka. Jak zanikło to, co kiedyś było naszą siłą - solidarność. Czym kieruje się człowiek, który zmusza innych do pracy w niedzielę, odrywa ich od rodziny, po to, aby swojej rodzinie umożliwić spędzenie wolnego czasu w najgłupszy z możliwych sposób – między sklepowymi półkami? A opowiadanie przez dziennikarzy, że w niedzielę robią zakupy ci, którzy są tak strasznie zapracowani przez pozostałe dni tygodnia, że nie mają na to czasu, ma się nijak do faktów. Gdyby rzeczywiście na niedzielne zakupy chodzili tylko zapracowani, szybko zrezygnowano by z otwierania w niedzielę większości placówek. Nie rozumiem dlaczego wtedy, gdy przed laty wielkie sklepy podjęły ofensywę, by wmówić Polakom, że najlepszym sposobem spędzenia niedzieli jest robienie zakupów, nikt z ważnych ludzi w Kościele w Polsce nie zareagował. Nie rozumiem też, dlaczego wtedy nie reagowali związkowcy i tak bardzo odwołujący się do solidaryzmu społecznego politycy. Normalna niedziela to taka, w czasie której łączy się świętowanie z wypoczynkiem. Normalna niedziela to taka, podczas której pracują tylko ci, których praca jest niezbędna do bezpiecznego funkcjonowania podstawowych struktur społecznych i państwowych. Nie da się udowodnić, że powszechne otwieranie wielkich i małych sklepów w niedzielę jest niezbędne. Chodzi wyłącznie o zysk i wyzysk. Zarówno w hipermarketach, salonach samochodowych, jak i setkach innych podobnych miejsc. Ani samochodu, ani nowej tapety, ani zapasu cukru i ziemniaków nie trzeba kupować w niedzielę. A do sprzedawania chleba tym, którzy zapomnieli lub właśnie wrócili z delegacji wystarczy jeden sklep dyżurny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...