Już czuję, jak grzęznę w korku rozbieganych myśli. Bo w ostatnim przed Świętami komentarzu wypada złożyć życzenia. Jak to zrobić, skoro przed chwilą pisałem o pierwszych życzeniach w rodzinie.
Co nie znaczy pisany w biegu. Choć i to było możliwe w przypadku zabrania do samochodu laptopa. Ostatecznie stojąc w przedświątecznych korkach ma się dużo wolnego czasu i między zmianami świateł też można coś do komputera wstukać. Podpatrywałem kiedyś, jak to robią młodzi Francuzi na obwodnicy Paryża. Postanowiłem jednak potraktować czytelnika poważnie i zostawiłem pisanie na spokojny wieczór. Nie przyniosło to jednak pożądanego efektu, bo myśli, jak życie w tym gorącym okresie, biegają po wątkach, tematach, kojarzą obrazy i wspomnienia. A wszystko – rekolekcje, spowiedź sprzątanie, pranie, babki, szynki i opłatek – kręci się wokół jednego, czyli nadchodzących Świąt. W pewnym momencie odżyło wspomnienie, na pozór nie związane zupełnie z powagą czasu. Przed kilkudziesięciu laty pewien szanowany ksiądz prałat został zaproszony do małej parafii, by asystował biskupowi podczas wizytacji. Ubrany w fioletową sutannę, dziesięć minut przed czasem, podjechał pod plebanię, gdzie miejscowy proboszcz z orkiestrą oczekiwał ekscelencji. Kapelmistrz, widząc fioletową sutannę, machnął dziarsko batutą i rozległy się dźwięki powitalnego marsza. Dobra minuta upłynęła, zanim uciszono muzyków, tłumacząc, że nastąpiła pomyłka. Po krótkim czasie pojawił się samochód z biskupem. Orkiestra, owszem, zagrała, ale już nie z takim animuszem, jak poprzednio. Jak w przysłowiu. Największa para poszła w pierwszy gwizdek. Powrócił ten obraz, gdy patrzyłem w sklepie na kupujących opłatek licealistów. Biegli z jednego spotkania na drugie i uzupełniali braki. A ja zastanawiałem się, jak będzie wyglądał wieczór wigilijny w ich rodzinach. Ile w jego atmosferze będzie klimatu jedyności i niepowtarzalności. Czy uda się zachować dla najbliższych to, co najpiękniejsze, najszlachetniejsze porywy serca, skoro pierwsza para w gwizdek dawno poszła… Przy okazji przypomniałem sobie powtarzane przez wiele lat apele Sługi Bożego Kardynała Wyszyńskiego, by pierwszy opłatek, pierwsze życzenia, przeżywane były w noc Bożego Narodzenia w rodzinie. Kościół przez dziesięciolecia był wierny temu zwyczajowi i wszelkie grupy apostolskie spotykały się na świątecznych życzeniach między Bożym Narodzeniem a Trzema Królami. Właśnie – życzenia i prezenty. Znów myśli rozbiegane. Jeden z popularnych programów internetowych zajął się pośrednictwem i pyta wskazane osoby, co chciałyby dostać w prezencie. Wpisałem polecenie i wysłałem. Po dwudziestu czterech godzinach przyszła odpowiedź. Użytkownik (numeru nie podam) chciałby „dostać: ciebie na całe święta”. Podejrzewam, że takie pragnienie nosi w swoim sercu wielu naszych czytelników i je realizuje. Dowodem są… statystki portalu. W ubiegłym roku, po lawinie wizyt w dni poprzedzające, liczba odwiedzających spadła gwałtownie właśnie w pierwsze i drugie Święto. Początkowo byłem tym zmartwiony. Ale po chwili namysłu stwierdziłem, że to bardzo dobry znak. Ci, którzy przez cztery tygodnie uczyli się słuchać i patrzeć, coś wynieśli z przerobionych lekcji (pamiętacie?, były cztery szkoły), zostawili przestrzeń wirtualną by pielęgnować więzi w przestrzeni realnej. Oddali się dawaniu siebie. Już czuję, jak grzęznę w korku rozbieganych myśli. Bo w ostatnim przed Świętami komentarzu wypada złożyć życzenia. Jak to zrobić, skoro przed chwilą pisałem o pierwszych życzeniach w rodzinie. Wypada zaprosić do lektury świątecznych tekstów. Jak to zrobić, skoro przed chwilą było o pozostawieniu komputera i darze z siebie w przestrzeni realnej. Cóż, wbrew sobie i logice. Nawet wbrew prawom wolnego rynku. Zachowania najmocniejszej pary na pierwszy gwizdek i udanych Świąt bez Wiara.pl. Myślę, że jako portal katolicki na takie życzenia możemy sobie pozwolić. Więcej, trzymając w jednym ręku opłatek, drugą klikając – tak od serca – dopiszę w wigilijny wieczór. Jeśli ktoś przeczyta po Świętach, będzie mu wybaczone.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.