Są w polskim Kościele podziały i różnice, ale nikt przytomny nie opisuje ich w
kategoriach dychotomii rodem z bulwarówek.
Podziały są, ale...
Oczywiście jedną z najbardziej niemądrych rzeczy byłoby budowanie jakichkolwiek konstrukcji na wizji podziału, którą przedstawił polityk Platformy, w wyniku swego "dnia skupienia". Owszem, są w polskim Kościele podziały i różnice - ale nikt przytomny nie opisuje ich w kategoriach takich dychotomii rodem z wyobraźni mniej rozgarniętych dziennikarzy bulwarówek. Gdy warczą na siebie "Tygodnik Powszechny" i Radio Maryja, gdy "Christianitas" spiera się z "Więzią", gdy ścigają się "Niedziela" i "Gość Niedzielny", gdy jedni biskupi płoną entuzjazmem dla Jurka Owsiaka, a inni ostrzegają przed dechrystianizacją, gdy niełatwo jest się zrozumieć i polubić spokojnym parafianom i bywalcom rozmaitych ruchów, gdy jedni chcą mieć mszę łacińską, a drudzy komunię na rękę, gdy co innego Jan Pospieszalski z "Warto rozmawiać", a co innego Jan Turnau z Arki Noego, gdy w sprawie demonstracji homoseksualnych gruntownie co innego mówią Piotr Semka i Tomasz Terlikowski, gdy wreszcie biskup Pieronek uznaje obecną ustawę antyaborcyjną za nienaruszalny kompromis, a arcybiskup Michalik za krok w stronę całkowitej ochrony życia - wszystko to są z pewnością sygnały realnych odmienności lub wręcz sporów, różnej intensywności i głębi, niekiedy (raczej rzadko) może nawet głębokich. Nie spodziewam się jednak, by dało się opisać te napięcia w jednej superdychotomii. Konserwatyzm i liberalizm, tradycjonalizm i modernizm, katolicyzm ludowy i katolicyzm elitarny, masa i diaspora, rodzimość i kosmopolityzm, udział w życiu publicznym i odejście do katakumb... Te pary pojęć opisują lepiej czy gorzej pewne konkretne różnice i spory także wewnątrz wspólnoty katolickiej w Polsce. Ale żadna z tych dychotomii wzięta z osobna nie określi w sposób właściwy jakiejś uniwersalnej kategorii podziału.
Sztandary – symbole
Mapa polskiego katolicyzmu ma niewiele obiektów o wyraźnych konturach. Zamiast klarownych tożsamości i świadomych siebie szkół myślenia mamy w polskim Kościele przede wszystkim sztandary-symbole, pod którymi różni katolicy zwołują się hasłami. Sztandarami, do których gromadzące się pod nimi grupki i tłumy przypinają swe marzenia i fobie, są od lat "Tygodnik Powszechny" i Radio Maryja.