Ks. kard. Józef Ratzinger nawiedził Polskę kilkakrotnie. Między innymi
odwiedził krakowską Skałkę.
1. Spotkania osobiste
Ks. kard. Józef Ratzinger nawiedził Polskę kilkakrotnie. Pierwsza jego bytność w naszym kraju wiązała się z pielgrzymką Episkopatu Republiki Federalnej Niemiec we wrześniu 1980 r., w której uczestniczył on jako arcybiskup Monachium. Warto także odnotować rok 1988, kiedy to otrzymał tytuł doktora honoris causa Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Podobną godność nadał mu Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu, co było powodem jego wizyty w tym mieście w październiku 2000 r. Chciałbym jednak zatrzymać się nad innymi odwiedzinami Polski przez przyszłego Papieża i w ten sposób przekazać zarówno kilka drobnych elementów jego biografii, jak i podzielić się doświadczeniem osobistego z Nim kontaktu. Będzie to raczej mały szkic do portretu z bliska, naturalnie w tym przypadku nie pozbawiony subiektywizmu i emocji, który postaram się odtworzyć na podstawie trzech bezpośrednich z Nim zetknięć.
Jest to perspektywa polskiego doświadczenia, gdyż chcę tutaj zwrócić uwagę na trzy miejsca, które nawiedził ks. kard. Ratzingera. Idzie o jego wykład na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie – 19 kwietnia 1999 r., o pobyt w Szczepanowie – 10 maja 2003 r. i o uczestnictwo w uroczystościach Stanisławowskich na Skałce – 11 maja 2003 r. Każda forma zbliżenia się do kard. Ratzingera pozostaje głęboko w sercu i pamięci. Oczywiste, że w różny sposób. Niekiedy objawia się to nawet tak wielką życiową zmianą, jak to miało miejsce w przypadku Petera Seewalda, niemieckiego dziennikarza, który wystąpił z Kościoła katolickiego i po przeprowadzeniu wywiadu z ks. kard. Ratzingerem jako Prefektem Kongregacji Nauki Wiary, wrócił ponownie do Kościoła. Ten „wywiad-rzeka” opublikowany ostatnio jako książka pt. „Benedikt XVI. Ein Porträt aus der Nähe” stał się na rynku księgarskim bestsellerem.
Nie będę opisywał w sposób chronologiczny każdego z tych wspomnianych spotkań, ani też omawiał ich od strony merytorycznej – co mogłoby okazać się nawet łatwiejsze – niemniej jednak dość często pozwolę mówić samym tekstom, które wyszły w tych okolicznościach spod pióra J. Ratzingera, aby Czytelnik miał możność dotarcia do „czystych” wypowiedzi i aby uniknąć jakiegokolwiek momentu zaciemnienia jego postaci. Podejmę natomiast próbę ich uporządkowania według następujących wyznaczników: wiary, prawdy i miłości.