Kamil Stoch został mistrzem olimpijskim w Soczi na normalnej skoczni. W pierwszej kolejce ustanowił rekord olimpijskiej skoczni, w drugiej także skoczył najdalej. Udało mu się to, czego nie dokonał nawet Adam Małysz!
Po pierwszej serii Polak prowadził, ustanawiając - skokiem na 105,5 m - rekord skoczni. Za nim znaleźli się Anders Bardal z Norwegii (z dużą, jak na tę skocznię, stratą 6,2 pkt.) oraz Peter Prevc ze Słowenii. Dalej znaleźli się faworyci Austriaków Hayboeck i Diethart. Upadek zaliczył lider Niemców Severin Freund. Na szczęście, był w stanie sam zejść ze skoczni. - Na tej skoczni to już jest konkurs załatwiony. Musiałoby się coś strasznego stać - komentował w TVP Adam Małysz.
Nic takiego się nie stało. Polak skoczył pewnie 103,5 m. Wśród ocen sędziowskich pojawiła się nota marzeń - 20. - To wielki nokaut. Tylko Kamil był w stanie tego dokonać - ocenił Małysz.
- Na razie mam kocioł myśli. Tych myśli są setki, a nawet tysiące. Kiedy dziś po południu wstałem z drzemki, miałem takie myśli, że nie pójdę skakać. Miałem ból głowy, gorączkę. Jestem wdzięczny wszystkim osobom, które pomogły mi w mojej karierze. One wiedzą, o kogo chodzi - mówił Stoch w rozmowie z TVP. Podkreślił wagę przygotowania mentalnego. Dodał, że pomógł mu kask z biało-czerwoną szachownicą. - Ten kask to symbol polskiego lotnictwa. Wierzyłem, że przyniesie szczęcie. No i on mi pomógł. W końcu ma się tych dobrych lotników, no nie Polsko? - śmiał się Kamil Stoch.
Stoch powtórzył wyczyn Wojciecha Fortuny na igrzyskach w Sapporo. Prócz niego, złoto na zimowych igrzyskach zdobyła do Polski jedynie Justyna Kowalczyk.
Srebro zdobył Peter Prevc, brąz przypadł Bardalowi.
Kot ostatecznie wylądował na 7 miejscu, a Ziobro na 13. Gdyby był to konkurs drużynowy, Polacy zdobyliby złoty medal.
Internetowy folklor miał już przygotowany komentarz: banknot z napisem: "STOCH złotych" i podobizną Kamila w miejscu, w który zwykle znajduje się Władysław Jagiełło. Inny mem przedstawia monetę: "1 złoty" z podobizna skoczka z biało-czerwoną szachownicą na kasku.
- Stoch ślicznie. Już dawno nie było takiego ożywienia wśród braci w klasztorze :-) - jeszcze po pierwszej serii napisał na Twitterze franciszkanin o. Jan Maria Szewek.
Euforia zapanowała w rodzinnej miejscowości Stocha - Zębie. Liczna grupa kibiców oglądała rywalizację na stoku narciarskim Potoczki. Potężna wrzawa, łzy i uściski - tak zwycięstwo Stocha przyjęli zgromadzeni tam fani. Wprawdzie na wspólne dopingowanie synowi i jego kolegom nie zdecydowali się rodzice mistrza olimpijskiego, to jednak po zwycięstwie Kamila Bronisław Stoch wyszedł na chwilę do zgromadzonych przed domem kibiców.
Przeczytaj też reportaż z domu rodzinnego mistrza olimpijskiego:
Nasza sonda: Czy Kamil Stoch zdobędzie złoto także w drugim olimpijskim konkursie indywidualnym?
Nasza sonda: Jaki medal zdobędzie Polska w Soczi w konkursie drużynowym w skokach narciarskich?
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.