Często jest traktowana jak szacowna matrona: ludzie się jej kłaniają, grzecznie słuchają, ale porywy serca? Coś takiego rezerwują dla innych, młodszych. I nie zauważają, że w świeżości nic jej nie przebije.
Myślę oczywiście o Biblii. W trwającym właśnie VI Tygodniu Biblijnym. I nie mam pretensji, że się ją z szacunkiem okadza, uroczyście czyta i z powagą słucha. Żałuję tylko, że ma dość słaby wpływ na nasze codzienne postawy. Dokładniej: niespecjalnie powoduje w nas rozterki. Wiadomo, mamy żyć pobożnie, dobrze i porządnie. A w szczegółach? Każdy mebluje to już po swojemu. I wyzwania, które odnajdujemy na kartach Biblii ani nie palą ani nie ziębią.
Tymczasem uważna, i spokojna lektura Pisma Świętego, koniecznie wolna od chęci wtłoczenia jej obrazów w nasze, nieraz ciasne ramy pojmowania Boga i świętości, prowadzi do odkryć na miarę przewrotów Kopernika, Darwina i Freuda razem wziętych. Ot, taki obraz Boga. Także w Starym Testamencie. Król siedzący na wielkim i wyniosłym tronie, którego tren wypełnia świątynię? Też. Ale także Gospodarz, który nie boi się pobrudzić w kontakcie ze swoim dziełem; szlachetny Wojownik, który potrafi o swoich się bić. A jeśli trzeba, to i ze swoimi. I wcale nie chodzi tu tylko o scenę walki z Jakubem ;).
A w Nowym Testamencie to już zupełny odlot. Bóg, który się rodzi jako człowiek, Bóg, który mieszka wśród ludzi, w końcu Bóg zabity przez ludzi. Wszystko to wiadomo? Jasne. Ale chyba niespecjalnie ma przełożenie na pobożność sporej części chrześcijan, dla których Bóg bardziej jest upierdliwym urzędnikiem, z którym od czasu do czasu coś trzeba załatwić, ale którego na co dzień lepiej omijać szerokim łukiem. Ewentualnie od czasu do czasu, żeby się nie czepiał, wziąć udział w jakiejś akademii ku czci....
A człowiek? Biblia nie jest opowieścią o bladych mimozach, których jedynym celem jest śpiewać z aniołami na chwałę Boga. Jest pełna postaci żywych, ludzi z krwi i kości, ze swoimi słabościami i ułomnościami. I czasem tylko okazuje się, że w tej słabości wnoszą się na wyżyny ducha. Skoro oni, to może tacy jak ja też mam szansę? Może Bóg mnie, szaraczka, też potrzebuje i nie jestem dla niego elementem szarej masy bezimiennego tłumu?
A te wyzwania jakie Biblia stawia człowiekowi? Spokojna jej lektura prowadzi do smutnych konstatacji. Nasze układy społeczne, nominalnie chrześcijańskie, nadają się do kapitalnego remontu. Tyle w ciągu wieków pojawiło się w gmachu naszej pobożności prowizorki, fuszerki i dekoracji mających przykryć bylejakość. I uświęconych tradycją pomysłów zastępujących ewangeliczne rozwiązania....
Przesada? Tego o czym piszę nie widać, gdy czyta się Biblię rozważając jedynie pojedyncze zdania czy krótkie fragmenty. Łatwo wtedy biblijne przesłanie sprowadzić do zbioru duchowych pouczeń. Gdy jednak czyta się Biblię w kontekście, scena po scenie, jej poszczególne księgi jako jedną opowieść, staje się prawdziwym podręcznikiem wywrotowca.
Sęk w tym jaka postawę przyjmiemy. Czy przyjmiemy postawę stoików, którzy wiedząc jak powinno być, i narzekając że tak nie jest, pełnymi garściami czerpią z istniejącego stanu rzeczy? A może cyników (niesłusznie oskarżanych o cynizm), którzy mają odwagę, ku oburzeniu otoczenia, te ideały wprowadzać w życie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.