Operacja antyterrorystyczna przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodzie Ukrainy będzie trwała aż do likwidacji ich ostatniego bojownika - oświadczył we wtorek wicepremier Witalij Jarema, który odpowiada w ukraińskim rządzie za resorty siłowe.
"Będziemy kontynuowali tę operację, dopóki na terytorium Ukrainy nie będzie ani jednego terrorysty" - powiedział dziennikarzom podczas posiedzenia rządu.
W poniedziałek siły antyterrorystyczne Ukrainy starły się z separatystami, którzy zajęli lotnisko w Doniecku, i po kilku godzinach walk z użyciem artylerii i lotnictwa wyparły ich w kierunku centrum miasta. Według samozwańczego "ludowego gubernatora" Pawła Hubariowa po stronie separatystów zginęło 35 osób. Po stronie ukraińskiej ofiar nie było.
W nocy z poniedziałku na wtorek walki z separatystami trwały także w okolicach Słowiańska na północy obwodu donieckiego i w pobliżu Mariupola na południu tego regionu.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.