Mija prawie 20 miesięcy od uprowadzenia w Demokratycznej Republice Konga trzech księży ze zgromadzenia augustianów asumpcjonistów (Jean-Pierre Ndulani, Anselme Wasinkundi i Edmond Bamutute).
O losie zakonników nie ma żadnych informacji. O ich uwolnienie kolejny raz zaapelował tamtejszy episkopat, przypominając zarazem, że w rękach nieznanych porywaczy znajduje się co najmniej 900 osób. 250 z nich to dzieci, a 100 kobiety.
Duchowni miejscowego pochodzenia zostali uprowadzeni 19 października 2012 r. z parafii w rejonie Beni w Północnym Kivu, gdzie pracowali. Mimo wysiłków władz kościelnych nie udało się nawiązać kontaktu ani z porwanymi, ani z porywaczami.
Przypuszcza się, że za porwaniami stoją ugandyjscy rebelianci zapuszczający się na teren sąsiedniego Konga. Jakiekolwiek rozmowy z rebeliantami są trudne, ponieważ działa tam aż 30 różnego rodzaju rebelianckich ugrupowań. Problem pogłębia fakt, że są wśród nich zarówno rwandyjscy, jak i ugandyjscy żołnierze. Powszechny brak bezpieczeństwa wywołany jest coraz większą słabością instytucji państwa.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.