W poniedziałek wyłoniono pierwsze pary 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata w Brazylii. Gospodarze w sobotę w Belo Horizonte zmierzą się z Chile, a dzień później w Fortalezie Holandia zagra z Meksykiem.
Meksyk, by cieszyć się z awansu, musiał co najmniej zremisować z Chorwacją. Podopieczni Miguela Herrery wygrali jednak 3:1.
W spotkaniu w Recife kibice bramek długo nie oglądali. Meksyk umiejętnie się bronił i wyprowadzał groźne kontrataki. Wynik dopiero w 72. minucie otworzył Rafael Marquez. 35-letni kapitan piłkę do chorwackiej bramki skierował głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Nie mający nic do stracenia piłkarze z Bałkanów ruszyli do zmasowanych ataków. Szybko jednak nadziali się na kontrę. Już po trzech minutach na 2:0 podwyższył Andres Guardado, a w 82. trzeciego gola strzelił Javier Hernandez.
Chorwatów stać było jedynie na honorowe trafienie Ivana Perisica w 87. minucie. Chwilę później czerwoną kartkę za brutalny faul zobaczył jego kolega Ante Rebic.
Znacznie mniej emocji było w spotkaniu Brazylia-Kamerun. "Canarinhos" przypieczętowali pierwsze miejsce w grupie, gładko wygrywając 4:1. Piłkarze z Afryki noszą przydomek "nieposkromione lwy", ale w kontekście tego, co pokazali, brzmi on wręcz śmiesznie. Kamerun w fatalnym stylu przegrał wszystkie mecze. Zdobył zaledwie jedną bramkę, a stracił dziewięć.
Dwa gole dla Brazylii strzelił Neymar (pierwsza z nich była 100. w tym turnieju), który z czterema trafieniami przewodzi w klasyfikacji strzelców. W poniedziałek z bramek cieszyli się jeszcze Fred i Fernandinho. Autorem jedynego na tym mundialu gola dla Kamerunu był Joel Matip.
Pojedynki w grupie B w São Paulo i w Kurytybie miały tylko charakter prestiżowy. W São Paulo stawką było także pierwsze miejsce w grupie. Zajęli je "Pomarańczowi". Pokonali Chile 2:0, odnosząc trzecie zwycięstwo w turnieju. Pierwszą bramkę wspaniałym strzałem głową zdobył w 77. minucie Leroy Fer, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Był to jego pierwszy kontakt z piłką. W doliczonym czasie gry piłkę w siatce umieścił inny rezerwowy Memphis Depay.
Hiszpanie, którzy przystępowali do mundialu jako obrońcy tytułu, pożegnali się z turniejem honorowo. Po porażkach z Holandią 1:5 i Chile 0:2 wygrali z Australią 3:0. Bramkę w pierwszej połowie efektownym strzałem piętą zdobył David Villa, na którego selekcjoner Vicente del Bosque nie stawiał w poprzednich meczach. W drugiej części gry gole strzelili Fernando Torres i Juan Mata.
"Pożegnaliśmy się z mundialem z godnością. Oprócz samego początku całkowicie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Holendrzy i Chilijczycy okazali się od nas silniejsi i należy im się uznanie. Na temat mojej przyszłości nie będę się teraz wypowiadał. Mamy czas i pośpiech nie jest potrzebny" - powiedział po spotkaniu selekcjoner Hiszpanii Vicente del Bosque.
Z kadrą pożegnał się za to Villa. Grający ostatnio w Atletico Madryt napastnik już wcześniej zapowiedział, że po MŚ kończy reprezentacyjną karierę. W barwach narodowych rozegrał 97 spotkań i zdobył w nich 57 bramek, co jest rekordem tego kraju.
W historii piłkarskich mistrzostw świata padło już 2316 goli. "Okrągłą" bramkę numer 2300 zdobył w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu Amerykanin Jermaine Jones w meczu z Portugalią (2:2) w Manaus.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.