Kreatywność zbliża do ludzi, otwiera na ich mentalność, doświadczenia, problemy. Bardzo często taka bliskość jest swoistą formą pokuty, bo musimy słuchać rzeczy nudnych i obraźliwych.
O co chodzi? A nic takiego. To cytat z papieża Franciszka. W sobotę z Casercie rozmawiał z miejscowymi księżmi. Kolejne relacje przytaczają wypowiedzi papieża coraz dokładniej i – co tu mówić – zrobiło się ciekawie. Tak jest ostatnio dość często gdy okrągłe zdania relacji zastępuje żywe słowo papieża. Przytoczone wyżej zdanie padło akurat w dłuższej odpowiedzi na pytanie (trzecie) dotyczące rozwoju Kościoła w społeczeństwie, które coraz bardziej oddala się od Ewangelii. Chyba bardzo istotnej dla Kościoła w Polsce.
Ostatnio coraz mocniej dochodzi w nim do głosu koncepcja, wedle której głosiciele prawdy (niekoniecznie Ewangelii) wstępują na piedestał i w porę, nie w porę (tak zachęcał Paweł!) głoszą swoje prawdy. Nie zaszkodzi, jeśli przy tym nakręcą atmosferę niechęci wobec siebie. Wtedy chodzą w glorii prześladowanych za wiarę. Najświeższy przykład? Ot, wczorajsza afera wobec planów Deklaracji Wiary dla nauczycieli. Nie wiem po co. Czternaście lat uczyłem w szkole religii i nikt nigdy mojego sumienia łamać nie próbował. I trudno mi nawet wyobrazić sobie w szkole dylematy choć w części podobne do tych, która dotykają pracowników służby zdrowia. No ale ktoś pomysł rzucił, a przeciwnicy, łącznie z panią minister edukacji już się nakręcają na obronę przed zagrożeniem neutralności szkoły. To już jakaś epidemia światopoglądowej alergii.
Tymczasem papież proponuje coś zupełnie innego. Zejść z piedestału. Stanąć bliżej tych, którzy są daleko od Kościoła. Z pokorą ich wysłuchać. Nawet jeśli ich pretensje są nie całkiem słuszne. No i co też ważne, nie oczekiwać że owoce pojawią się natychmiast. „Franciszek podkreślił, że trzeba dialogować ze wszystkimi i wystrzegać się prozelityzmu, który jest pułapką” – napisano w informacji. Herezja, prawda? Papież mówi, że trzeba dialogować! No i dodaje, że Kościół rozwija się nie przez prozelityzm – czyli upraszczając pozyskiwanie nowych członków Kościoła przez jakieś formy przymusu, przekupstwa czy zastraszania – ale przez siłę przyciągania. Oczyma duszy już widzę te komentarze oburzonych nowinkarstwem papieża Franciszka. Ale spieszę z wyjaśnieniem: ta ostatnia opinia to cytat z papieża Benedykta XVI.
Tak się nie da? Ostatnio znajomy ksiądz – nie młodzik, mający już za sobą wiele lat kapłańskiej posługi – opowiadał o swojej rozmowie na ulicy z jakąś grupą „złotej młodzieży”. Ich początkową agresję przełamał tym, że nie moralizował, nie potępiał, ale posłuchał co im na wątrobie leży. Wrócili do Kościoła? Skądże. Ale tym sposobem może zasiał w nich ziarno, które być może z czasem, dzięki Bogu, przyniesie dobre owoce. Naiwność, prawda? Może. Choć słyszałem o takich przypadkach. Ale jeszcze nie spotkałem człowieka, który nawrócił się dzięki temu, że usłyszał wypowiadane z poczuciem wyższości słowa potępienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...