Starano się tłumaczyć, że to jest część jakiegoś Bożego planu i że śmierć nie jest końcem - mówi o kazaniach wygłaszanych podczas Powstania Warszawskiego dr Karol Mazur.
Zdarzało się, że dowódcy powstańczy zachęcali pary do decyzji o małżeństwie bo zależało im, żeby po paru pogrzebach nastąpił też ślub – zaznacza historyk w rozmowie z KAI. Kierownik Działu Edukacyjnego Muzeum Powstania Warszawskiego opowiada o religijności powstańców, "przypadkowych" kapelanach, którzy zostali męczennikami i o głównych powstańczych dylematach moralnych. W piątek, 1 sierpnia, przypada 70. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Temat: "Kapelani Powstania Warszawskiego". Najkrótsza odpowiedź?
Duchowni, którzy znaleźli się w Warszawie i postanowili służyć tutaj ludziom w warunkach wojny. Tak, jak państwo polskie odradzało się w Powstaniu Warszawskim, wychodząc z podziemia, tak i Kościół katolicki – choć oczywiście podczas okupacji mógł działać jawnie – chciał służyć państwu polskiemu. Dążył do dostosowania swoich struktur do odradzającego się państwa. W ten sposób chciał wspierać zarówno powstańców jak i ludność cywilną poprzez pracę duszpasterską.
A co ci kapelani robili przed wojną? Zajmowali się zapewne zwyczajną pracą duszpasterską w Warszawie i okolicach?
Tak, byli zwyczajnymi duchownymi, niemniej w wielu tych życiorysach obecny jest epizod 1920 roku, to znaczy zaangażowania wojskowego w wojnie polsko-bolszewickiej na różnych poziomach. Niektórzy z przyszłych księży brali urlop w seminarium, żeby zaangażować się w wojsku. Widać więc wśród duchownych poczucie służby, nie tylko na rzecz Kościoła ale państwa polskiego. Później ci ludzie w różny sposób się rozwijają: niektórzy robią kariery naukowe, inni widzą swoje powołanie w zakonach, itd.
Którzy z nich szczególnie zasługują na wydobycie "z szeregu" przez współczesnych historyków?
Kiedy śledzi się losy ich wszystkich, na plan pierwszy wybijają się szczególnie trzej duchowni – wszyscy zginęli śmiercią męczeńską, dwaj zostali beatyfikowani.
Pierwsza z tych postaci to pallotyn, ks. Józef Stanek. Kapelanem został przypadkowo. Urodził się na pograniczu polsko-słowackim, w Łapszach Niżnych. Podczas okupacji mieszkał w domu swojego zgromadzenia w Ołtarzewie pod Warszawą, studiował na tajnym uniwersytecie.
1 sierpnia miał zajęcia z socjologii i po prostu nie zdążył wrócić. Na początku był w Śródmieściu na ul. Hożej, potem sprawował posługę na Koszykach. Po jakimś czasie okazało się, że na Czerniakowie brakuje kapelanów i szef duszpasterstwa Powstania warszawskiego, ks. Stefan Kowalczyk ps. "Biblia" wysłał go właśnie tam. Ks. Józef w pełni zaangażował się w pracę wśród żołnierzy, chociaż wcześniej nie należał do struktur konspiracyjnego duszpasterstwa. Nie rozstawał się ze stułą ani z sutanną, otwarcie pokazując, że jest osobą duchowną. I to rozwścieczyło Niemców.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.