Prokuratura Apelacyjna w Łodzi prowadząca śledztwo ws. zabójstwa gen. Marka Papały umorzyła postępowanie w części dot. polonijnego biznesmena Edwarda M. Był on podejrzany o podżeganie do zabójstwa b. szefa policji - poinformował rzecznik PA Jarosław Szubert. Wcześniej, w grudniu ub. r., łódzka prokuratura zdecydowała o uchyleniu postanowienia o tymczasowym aresztowaniu Edwarda M., odwołała jego poszukiwania międzynarodowym listem gończym oraz Europejskim Nakazem Aresztowania.
Główną podstawą zarzutu były wiele razy zmieniane zeznania samego Zirajewskiego, zatrzymanego jeszcze przed zabójstwem Papały. Obrońcy M. twierdzili, że ułożył on sobie w areszcie historię o M. na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.
W 1998 r. "Iwan" był "ochroniarzem" trójmiejskiego gangstera Nikodema Skotarczaka. W 1999 r. "Iwan" zeznał, że słyszał w kwietniu 1998 r., na spotkaniu Skotarczaka w hotelu Marina w Sopocie z nieznanymi mężczyznami, że "tego psa trzeba pozbyć się jak najszybciej, bo się wycofał" i "trzeba to załatwić jak najszybciej, bo ma wyjechać za granicę". Rozmówcy mieli czekać na sygnał od "człowieka z MSW" i że chodzi o jakiś "układ interesów".
Skotarczak miał powiedzieć Zirajewskiemu, że jego rozmówcami w Marinie byli m.in. gangster Andrzej Z., ps. Słowik i Edward M. "Odniosłem wrażenie, że wiodącą osobą w sprawie Papały jest Edek" - mówił Zirajewski. Według niego zlecenie za 40 tys. dolarów przyjął gangster Siergiej Sienkiw. Potem w 2000 r. "Iwan" przyznał, że "pewne elementy wcześniejszych zeznań wyolbrzymił", bo na spotkaniu w Marinie nie było mowy o zleceniu zabójstwa Papały. Przyznał, że to, co zeznawał w 1999 r., było "zbudowaną przez niego hipotezą na podstawie własnych przemyśleń". Dodawał, że nie był zmuszany do zeznań.
Z kolei w zeznaniach w 2005 r. Zirajewski twierdził, że w Marinie M. wymienił imię i nazwisko Papały jako ofiary zlecenia. W 2002 r. jako uczestnika spotkania w Sopocie Zirajewski rozpoznał M. Twierdził wtedy, że na spotkaniu w 1998 r. w hotelu M. mówił, iż Papała jest "przeszkodą w interesach" i z "czegoś się nie wywiązał". Według Zirajewskiego M. obiecał też wtedy, że po tym zleceniu "będzie następne na terenie USA".
Pytany w 2002 r. przez prokuratora o rozbieżności w swych zeznaniach, Zirajewski wyjaśniał je "obawą o bezpieczeństwo swych bliskich". Mówił, że boi się zemsty osób, które wymienił. Bał się też postawienia mu zarzutu udziału w zabójstwie Papały. Podkreślał, że ma nadzieję na nadzwyczajne złagodzenie kary 15 lat więzienia za udział w tzw. klubie płatnych zabójców.
W 2010 r. Zirajewski zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Śledztwo wykazało, że celowo zatruł się lekami, by ułatwić sobie ucieczkę.
Jeszcze w 2002 r. M. został w Polsce zatrzymany i przesłuchany w całej sprawie. Zaraz potem został zwolniony bez zarzutu i wyjechał z Polski. W mediach pojawiały się wtedy informacje, że zwolniono go na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego i że uniknął zarzutu i aresztu, bo Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest "czysty". Napierski mówił, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna. W 2007 r. umorzono śledztwo, nie dopatrując się przekroczenia kompetencji prokuratorów w tej sprawie.
W kwietniu 2005 r. Polska przekazała stronie amerykańskiej wniosek o aresztowanie i ekstradycję M. "Wydaje się, że szanse na ekstradycję są dość znaczne" - oceniał ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas. M. został aresztowany przez FBI w październiku 2006 r. Wniosek podtrzymał kolejny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS). Po wizycie w USA w 2006 r. oceniał on, że są szanse na ekstradycję.
W lipcu 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się na ekstradycję, uznając, że przedstawione dowody nie są wystarczające, a Zirajewski - niewiarygodny jako główny świadek oskarżenia. Amerykański sędzia uznał, że zeznania "pospolitego przestępcy" to za mało, by wydać Polsce amerykańskiego obywatela. "Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana M., sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa" - oświadczył sędzia Arlander Keys.
Nakazał on też zwolnienie M. z amerykańskiego aresztu. Sam M. oświadczył przed sądem, że nie miał nic wspólnego z zabójstwem Papały. Podkreślał, że nie był w Trójmieście w kwietniu 1998 r. i nie zna nikogo z wymienianych przez "Iwana" gangsterów.
Ziobro komentował, że nie przekonuje go argumentacja o uznaniu za niewiarygodne zeznań płatnego zabójcy, bo - jak mówił - jego twierdzenia "zostały zweryfikowane i potwierdzone przez inne dowody". Polscy prokuratorzy zapowiadali zaś, że nadal zbierają dowody na udział M. w zbrodni i mówili, że gdy takie zgromadzą - ponowią wniosek o ekstradycję. Departament Stanu USA uznał jednak sprawę za zamkniętą.
W czerwcu 2009 r. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności".
W listopadzie 2009 r. śledztwo ws. zabójstwa Papały przeniesiono z Warszawy do Łodzi. Prokurator krajowy Edward Zalewski uznał, że po 11 latach śledztwo wymaga "nowego spojrzenia", łódzka prokuratura ma dokonać swoistego "bilansu otwarcia", a prokuratorzy ze stolicy powinni się skoncentrować na procesie "Słowika" i Ryszarda Boguckiego.
Boguckiego oskarżono o obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do tego zabójstwa. "Słowikowi" prokuratura zarzuciła nakłanianie za 40 tys. dolarów Zirajewskiego do zabójstwa Papały. M. nie chciał zeznawać jako świadek w tym procesie (miał do tego prawo).
W 2012 r. łódzka prokuratura ujawniła, że do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść - należący do niego - samochód daewoo. Podczas napadu jeden z mężczyzn miał oddać do Papały śmiertelny strzał. "Wszystko wskazuje na to, że runęła wersja z udziałem M. w zabójstwie; jestem tym bardzo usatysfakcjonowany, od początku wierzyłem w niewinność mego klienta" - powiedział wtedy mec. Piotr Kruszyński, polski obrońca M.
W 2013 r. "Słowik" i Bogucki zostali uniewinnieni przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, dowody uznał za "kruche", a Zirajewskiego za niewiarygodnego świadka oskarżenia. Według sądu "Iwan" powinien mieć wręcz postawiony zarzut podżegania do zabicia Papały. Prokuratura nie apelowała.
W 2013 r. prokuratura w Łodzi uchyliła postanowienie o areszcie wobec M.; odwołano też poszukiwanie go międzynarodowym listem gończym. Jednym z dowodów, który miał wpływ na taką decyzję, była analiza billingów biznesmena, zawierająca wykaz logowań jego telefonu komórkowego w okresie zabójstwa generała.
68-letni dziś M. wyemigrował z Polski do USA w 1962 r. Pod koniec lat 80. założył spółkę Bakoma produkującą jogurty i kefiry. Kilkanaście lat temu sprzedał swe udziały i zainwestował m.in. w łączność satelitarną.
Media twierdziły, że M. miał być agentem tajnych służb PRL, a po 1990 r. - UOP. Pisano, że prowadzić go miał oficer SB, a potem UOP Ryszard Bieszyński, który przed sądem w Chicago złożył zeznania na jego korzyść, a w 2002 r. miał opowiadać się za jego zwolnieniem.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.