Sytuacja na Ukrainie będzie we wtorek tematem szczytu w Mińsku, na którym może dojść do rozmów prezydentów Petra Poroszenki i Władimira Putina. UE reprezentować będzie szefowa dyplomacji Catherine Ashton. Obserwatorzy jednak nie spodziewają się przełomu.
Szef dyplomacji ukraińskiej Pawło Klimkin przyznał, że spotkanie w Mińsku będzie trudne. "Mińsk będzie trudny, ale jesteśmy gotowi do walki dyplomatycznej. Prezydent (Poroszenko) jest usposobiony stanowczo" - napisał Klimkin na Twitterze w nocy z poniedziałku na wtorek.
Na wschodzie Ukrainy trwają walki między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami. Starcia koncentrują się na przedmieściach Doniecka i Ługańska, rebelianci próbują też przedrzeć się w okolice położonego nad Morzem Azowskim Mariupola, gdzie obecnie urzędują władze obwodu donieckiego.
Wieczorem w poniedziałek Poroszenko wydał dekret o rozwiązaniu parlamentu. Przedterminowe wybory do Rady Najwyższej Ukrainy odbędą się 26 października - napisano na Twitterze administracji prezydenckiej.
Po północy we wtorek prezydenckie służby prasowe przekazały też, że Poroszenko rozmawiał telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Tematem rozmowy były sposoby pokojowego uregulowania sytuacji na wschodniej Ukrainie. "Prezydent poinformował kanclerz o pogorszeniu się sytuacji w Donbasie" - podały służby prasowe Poroszenki.
Kijów oskarża władze Rosji o dostarczanie broni separatystom. Twierdzi też, że w walkach uczestniczą po stronie rebeliantów rosyjscy żołnierze. W poniedziałek wcześnie rano na Ukrainę wdarła się z Rosji kolumna wojskowa, która składała się z 10 czołgów, dwóch transporterów opancerzonych i dwóch ciężarówek Ural. Władze ukraińskie poinformowały, że kolumna zmierzała do Mariupola nad Morzem Azowskim na południu obwodu donieckiego. Oświadczyły, że Rosja chciała otworzyć w ten sposób drugi front w konflikcie między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami na wschodniej Ukrainie.
Z kolei w Moskwie szef MSZ Siergiej Ławrow poinformował, że Rosja chce w najbliższych dniach wysłać na wschodnią Ukrainę kolejny konwój z pomocą humanitarną. Pierwszy konwój dotarł w ubiegłym tygodniu do Ługańska bez zgody władz ukraińskich i bez eskorty przedstawicieli Czerwonego Krzyża.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.