Większość Rosjan wierzy, że ich żołnierze nie walczą we wschodniej Ukrainie, lecz niemal połowa byłaby zadowolona, gdyby się okazało, że jednak tam są - wynika z opublikowanego w czwartek sondażu niezależnego ośrodka Centrum Lewady.
Sondaż ujawnia, że 25 proc. nie wierzy zapewnieniom Kremla, że Rosja nie wysyłała swych żołnierzy, by wesprzeć separatystów we wschodniej Ukrainie.
Sondaż przeprowadzony na 1600 osobach w dniach 14-17 listopada pokazuje, że 53 proc. ankietowanych wierzy w zapewnienia Kremla, a 45 proc. zareagowałoby pozytywnie, gdyby okazało się, że rosyjscy żołnierze jednak walczą na Ukrainie. 34 proc. nie poparłoby tego stanu rzeczy.
Wysoki przedstawiciel NATO powiedział w środę, że rosyjscy żołnierze stanowią "filar" dla rebeliantów - pisze Reuters i przypomina, że Rosja początkowo zaprzeczała też, że ma wojsko na Półwyspie Krymskim, który zaanektowała w marcu; dopiero kilka tygodni później prezydent Władimir Putin przyznał, że na Krymie było rosyjskie wojsko.
Rosyjski Komitet Matek Żołnierzy poinformował jako pierwszy, że w walkach w ukraińskim Donbasie giną rosyjscy wojskowi. Kijów i Zachód zaznaczają, że to rosyjscy żołnierze odwrócili losy ofensywy sił ukraińskich w sierpniu na wschodzie Ukrainy.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.