Dalajlama powiedział w niedzielę w Rzymie, gdzie uczestniczył w zjeździe laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, że bywa "źródłem kłopotów". Tym wytłumaczył, nie kryjąc zrozumienia, to, że nie mógł spotkać się z papieżem Franciszkiem.
Duchowy przywódca Tybetańczyków na konferencji prasowej w Wiecznym Mieście na zakończenie szczytu noblistów oświadczył, odnosząc się do braku zaproszenia na spotkanie z papieżem: "Spotykam wiele osób, jestem pozytywnie nastawiony i dobroduszny, ale dla niektórych mogę być źródłem kłopotów".
"To zrozumiałe, nie ma problemu, przydarzyło mi się to wiele razy" - tak Dalajlama podsumował to, że mimo wyrażonego pragnienia nie mógł spotkać się z papieżem Franciszkiem.
Papież nie przyjął na audiencji żadnego z uczestników zjazdu noblistów. Krótkie przesłanie do nich w jego imieniu wystosował watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin.
Postawę Watykanu i papieża tłumaczy się chęcią uniknięcia wszelkich zadrażnień z Chinami, z którymi Stolica Apostolska prowadzi od lat bardzo trudne rozmowy na temat możliwości nawiązania stosunków dyplomatycznych. Tę linię ostrożności przyjęto za pontyfikatu Benedykta XVI, który z tybetańskim przywódcą duchowym widział się tylko raz, niedługo po swym wyborze. W kolejnych latach już nie przyjął go na audiencji.
Obecną postawę Watykanu, który nie zorganizował spotkania Franciszka z Dalajlamą, skrytykował kardynał Joseph Zen Ze-kiun z Hongkongu. "Obawiam się, że to zła dyplomacja" - oświadczył chiński hierarcha w rozmowie z agencją Ansa. "Jest to sprzeczne z charakterem papieża, a także z zasadniczym kierunkiem jego wysiłków na rzecz pokoju na świecie"- ocenił kardynał z Hongkongu.
Rzymski zjazd noblistów został zdominowany we włoskich mediach przez dyskusję na temat braku zaproszenia od papieża dla Dalajlamy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.