5,5 mln Filipińczyków wzięło dziś udział w procesji Czarnego Nazarejczyka. Ta największa w Azji katolicka procesja, to nie tylko folklor, ale przede wszystkim przejaw żywej wiary.
Co roku 9 stycznia figura Czarnego Nazarejczyka przez kilkanaście godzin wędruje ulicami Manili. Ludzie próbują się do niej jak najbardziej zbliżyć. Rzucają też w jej kierunku chustki i ręczniczki. Materiały, które dotknęły figury, są potem odrzucane w tłum przez stojących bliżej niej pątników. Lokalna tradycja głosi bowiem, że dotknięcie statuy, wiozącego ją pojazdu lub tkaniny, która miała z nią kontakt, jest gwarancją wysłuchania modlitw przez Boga. Większość ludzi, głównie mężczyzn pielgrzymuje za figurą pieszo.
Ta największa w Azji katolicka procesja, to nie tylko folklor, ale przede wszystkim przejaw żywej wiary. Poprzedza ją nowenna modlitewna. Wzdłuż całej trasy obecni są księża, którzy niestrudzenie spowiadają i udzielają błogosławieństwa. Dzisiejsza procesja była zarazem przygotowaniem do wizyty Franciszka w tym kraju. Będzie to „pielgrzymka pocieszenia” po straszliwym tajfunie, który dotknął w ubiegłym roku ten wyspiarski kraj. Zginęło wówczas ponad 4 tys. ludzi, a 8 mln musiało opuścić swe domy. Potem zresztą przyszyły kolejne klęski żywiołowe wpisane w codzienność Filipińczyków. Kraj ten ma długą historię ucisku i kolonizacji, wielkiego ubóstwa i nieustannych zmagań. Czarny Nazarejczyk rozumie je i pomaga. Dlatego cierpiący Jezus jest bliższy Filipińczykom niż Jezus Zmartwychwstały.
Niesiona w procesji naturalnej wielkości drewniana figura Jezusa dźwigającego krzyż na co dzień znajduje się w manilskim kościele. Trafiła tam 9 stycznia 1787 r. Dlaczego Jezus jest czarny? Jedni mówią, że został osmalony w wyniku pożaru na wiozącym Go z Meksyku statku. Inni, że rzeźbiący figurę mężczyzna postanowił nadać Chrystusowi tak samo ciemny kolor skóry jak jego własna. Pamiętam, że gdy odwiedziłam to miejsce uderzyły mnie dwie rzeczy. Mimo zwykłego dnia kościół pękał w szwach. To potwierdziło słowa taksówkarza: w piątek kto tylko może idzie do Czarnego Nazarejczyka. W tym dniu odprawianych jest tam co najmniej 14 mszy, a konfesjonały pękają w szwach. A drugie, że w tym jedynym katolickim kraju Azji, gdzie chrześcijaństwo zakorzeniło się prawie 500 lat temu, księży brakuje na potęgę. Sprawia to, że w wielu miejscach dostęp do sakramentów to wciąż prawdziwy luksus.
Przełożenie tego „braku” doświadczyłam w życiu ulicy. Towarzyszącego mi księdza zatrzymywali przechodnie i prosili o… spowiedź i błogosławieństwo. Ja się dziwiłam, dla nich było to oczywiste. Tak samo zresztą jak odmawianie o godz. 15 Koronki do Bożego Miłosierdzia. Tyle, że miało to miejsce w galeriach handlowych, gdzie życie w tym czasie zwalniało swój bieg. To samo spotkało nas w banku gdzie jak nam powiedziano: „urzędniczka zaraz podejdzie, bo właśnie kończy modlitwę”. Było południe. Kończyła z koleżanką odmawiać Anioł Pański.
Nikogo to nie dziwiło (poza mną), ani tym bardziej nie bulwersowało, że w godzinach pracy, że w miejscu publicznym… - Filipińczycy mają ogromną odpowiedzialność za zbawienie innych ludzi. Bez kompleksów dzielą się swoją wiarą – mówił mi poznany wówczas ksiądz. Jest on przekonany, że właśnie z tego kraju wyjdzie iskra pozwalająca na ewangelizację innych krajów tego kontynentu. Bez wątpienia jednym z jej elementów jest właśnie kult Czarnego Nazarejczyka rozprzestrzeniający się w całej Azji. Cierpiący Jezus jest szczególnie bliski mieszkańcom tego kontynentu. Kontynentu gdzie chrześcijanie są wciąż najbardziej prześladowani na świecie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.