Nie czuję się winny - oświadczył po czwartkowym wyroku w sprawie katastrofy w kopalni Halemba b. dyrektor tego zakładu Kazimierz D. Gliwicki sąd wymierzył mu karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu za przyczynienie się do śmierci 23 górników.
Prokuratura domagała się dla Kazimierza D. kary siedmiu lat bezwzględnego więzienia. Sąd wymierzył mu znacznie łagodniejszą karę, oceniając, że stopień jego zawinienia był niższy niż przyjęła prokuratura, wziął też od uwagę okoliczności łagodzące - długotrwałą nienaganną opinię w miejscu pracy oraz dotychczasową niekaralność.
"W kontekście wieku oskarżonego - niezależnie od tego jak to brzmi - musi być postrzegana inaczej niż niekaralność osób młodych" - powiedziała sędzia Grażyna Stankiewicz-Chimiak.
Spośród 17 oskarżonych tylko b. szef działu wentylacji Marek Z. został skazany na bezwzględną karę więzienia. Markowi Z., któremu prokuratura zarzuciła sprowadzenie tej katastrofy, gliwicki sąd wymierzył karę 3 lat pozbawienia wolności. 14 innych usłyszało wyroki w zawieszeniu, dwóch pozostałych zostało uniewinnionych.
Dotychczasowa niekaralność była także okolicznością łagodzącą dla Marka Z., dla którego prokurator chciał ośmiu lat więzienia. "Oskarżony Z. jest sprawcą incydentalnym. Już samo orzeczenie kary bezwzględnej pozbawienia wolności jest okolicznością wysoce dolegliwą, natomiast nie ma potrzeby, aby kara ta miała izolować oskarżonego na czas długotrwały" - powiedziała sędzia.
Prokurator Wiesław Kużdżał powiedział, że decyzja w sprawie ewentualnej apelacji zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. "Ciężko czuć satysfakcję, sprawa na pewno nie wróci życia tym 23 osobom. Może być jednak jakimś przyczynkiem, przestrogą dla całego środowiska osób, by nie naruszały przepisów i nie doprowadził do podobnej tragedii" - powiedział autor aktu oskarżenia.
Wyrokiem rozczarowane były żona i matka jednego z górników, którzy zginęli w katastrofie. Wychodząc z sądu matka ofiary katastrofy wyraziła nadzieję, że prokuratura złoży apelację. "Chcę sprawiedliwości, ale widzę, że jej nie ma. Wszyscy w zawieszeniu, co to jest za wyrok? Straciłam syna, a oni trochę posiedzieli i są wielce skrzywdzeni. On się bawi z dzieckiem, a mój syn nie" - powiedziała Barbara Gaszka.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.