Dobry wynik Dudy pokazuje, że na naszych oczach mija data przydatności do spożycia strategii PO polegającej na straszeniu PiS-em; sztab Komorowskiego musi szybko wymyślić coś lepszego, bo o wyniku drugiej tury może przesądzić debata - mówi PAP politolog Antoni Dudek.
"Strategia ta przez długi czas była skuteczna, ale najwyraźniej przestaje działać. Jeżeli dalej sztab Komorowskiego nie wymyśli niczego nowego poza przekonywaniem nas, że Andrzej Duda jest Jarosławem Kaczyńskim, to przegrają te wybory. Nie da się casusu Kazimierza Marcinkiewicza porównać z casusem Dudy, bo prezydent jest wybierany na pięć lat i jest nieodwoływalny. To nie jest tak, że jeśli się Duda przestanie podobać prezesowi Kaczyńskiemu, to go odwoła, tak jak odwołał Marcinkiewicza ze stanowiska premiera. Sztab Komorowskiego musi to zrozumieć i znaleźć inne argumenty, choć sądzę, że będzie miał z tym problem" - powiedział PAP politolog Antoni Dudek.
"Prezydent Bronisław Komorowski jest w gigantycznych kłopotach, musi bardzo ostro walczyć, żeby myśleć o zwycięstwie w drugiej turze. Ale ja ciągle uważam, że ten wynik nie jest przesądzony, tyle że role się odwróciły, dziś to Duda jest faworytem, a Komorowski walczy o przetrwanie" - podkreślił.
W jego ocenie na gorszy, niż się wydawało, wynik Komorowskiego wypłynęło przede wszystkim obciążenie związkiem z rządzącą już osiem lat Platformą Obywatelską.
"To, że się wywodzi z PO, że bronił wszystkich decyzji Platformy, nie przeciwstawił się w żadnej istotnej sprawie, zadziałało przeciwko niemu. Na pewno sporo stracił też przez fatalny początek kampanii, lekceważenie przeciwnika czy dużo wypowiedzi, które nie przystoją głowie państwa" - ocenił Dudek.
Jak mówił, wybory prezydenckie to zarówno starcie kandydatów partyjnych, jak i walka osobowości.
"Dla części wyborców ważne jest, jak kandydat wygląda. W 1995 r. fenomenalny wynik osiągnął Aleksander Kwaśniewski, gdy pokonał Lecha Wałęsę. Abstrahując całkowicie od poglądów politycznych, nietrudno zorientować się, który kandydat w dzisiejszych wyborach bardziej go przypomina. Polacy chcą mieć najwyraźniej młodych, przystojnych prezydentów" - zauważył.
"Andrzej Duda to dynamiczny kandydat zawdzięcza swoje prawdopodobne zwycięstwo w pierwszej turze skutecznej, dobrze prowadzonej kampanii" - ocenił. Zdaniem Dudka kandydatowi PiS może pomóc też to, że z badań wynika, iż wyborcy Kukiza w drugiej turze będzie głosować raczej na niego niż na Komorowskiego, oczywiście o ile pójdą do urn.
"Jak do elektoratu Dudy dodać elektorat Kukiza, czyli wyborców kontestujących, to widać wyraźnie, że jest to ponad połowa głosujących" - podkreślił historyk.
Według Dudka niespodziewanie dobry wynik Pawła Kukiza może mieć także istotny wpływ na ewentualny wynik wyborów parlamentarnych.
"Nie wiemy, co ze swoimi sukcesem będzie potrafił zrobić Paweł Kukiz, który według sondaży zdobył w pierwszej turze 20 proc. głosów. To jest najciekawszy element przyszłej kampanii, bo oczywiście jeśli chodzi o dwóch głównych kandydatów, zwycięstwo każdego z nich będzie stanowiło plus dla ich partii, ale tak czy owak walka będzie wyrównana. Natomiast w wypadku Kukiza nie działa żaden automatyzm - wątpię, czy 20 proc. poparcie dla kandydata Kukiza przełoży się na taki wynik dla ewentualnego ugrupowania, jakie będzie próbował zbudować. Ale jeśli zdoła zmontować sensowną listę wyborczą, ma dużą szansę na wejście do parlamentu, nawet gdyby dostał tylko połowę tych głosów co w wyborach prezydenckich" - mówił.
Jak podkreślił, pojawienie się takiego ugrupowania "zmieniłoby całą geografię polskiego parlamentu, bo pojawiłby się nowy, potencjalny sojusznik dla PiS, co rozwiązywałoby główny problem, jaki ma dziś ta partia, czyli brak zdolności koalicyjnej. Taka formacja nie musiałaby oczywiście przetrwać, ale ci posłowie pomogliby dojść Prawu i Sprawiedliwości do władzy i być może zostałaby potem pożarta, jak kiedyś +przystawki+."
"Trudno to jednak uznać za pewne, bo Kukiz jest dość ekscentryczną postacią i nie wiadomo, czy dogada się z 460 kandydatami, choć na pewno tabuny hołdowników już zaczynają się do niego zgłaszać" - zauważył historyk.
Jego zdaniem w wyborach parlamentarnych wiele będzie zależy też od tego, co stanie się z pozostałymi członkami "starej czwórki", czyli PSL i SLD.
"Mimo złego wyniku Adama Jarubasa absolutnie nie skreślałbym PSL, bo to ugrupowanie pokazało, że nawet mimo niekorzystnych sondaży potrafi wejść do parlamentu. Gorzej wygląda sytuacja SLD, które zamiast zewrzeć szeregi, może wdać się w wewnętrzne rozliczenia i wówczas będzie miało trudności z przekroczeniem progu wyborczego" - podsumował Dudek.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.