publikacja 21.05.2015 07:10
- Z komputerowych ekranów patrzą na nas twarze prostych, pracowitych, uśmiechniętych ludzi. Spotykaliśmy ich codziennie w lutym tego roku… Wielu prawdopodobnie nie ma już na tym świecie... – mówi ks. Stanisław Cader.
Dziewczęta, które spotykali w sklepikach na ulicach Katmandu, obsługa hoteli, dzieci idące do szkoły, staruszkowie w umieralniach… Patrzą na ich twarze uchwycone na turystycznych fotografiach…
– Wróciłem z Iranu do Polski 9 maja, przed niedzielą, w czasie której zbieraliśmy razem z Caritas ofiary na pomoc Nepalczykom poszkodowanym w tragicznym trzęsieniu ziemi z 25 kwietnia. Jeszcze raz stanęli mi przed oczami ludzie i miejsca, które zwiedzaliśmy zaledwie parę tygodni wcześniej… – mówi ks. Stanisław Cader, wikary w parafii Miłosierdzia Bożego w Żywcu-Moszczanicy, organizator lutowej wyprawy do Nepalu. – Przypomniałem sobie także miejsca zniszczone podczas kataklizmu z 1934 roku – wciąż nieodbudowane. Pomyślałem: tym dzielnym ludziom, którzy już tyle wycierpieli w swojej historii, trzeba pomóc. Opowiedziałem o nich w niedzielę parafianom
Nepalczycy stali się bliscy uczestnikom wyprawy - spotykali ich niemal codziennie przez dwa tygodnie
Ks. Stanisław Cader
Mają już konkretne plany
Do ks. Cadera zgłaszają się także uczestnicy wyprawy, którzy chcą pomóc ludziom, od których zaznali wiele życzliwości w Nepalu. – Było nas tam dwadzieścioro – głównie mieszkańcy naszej diecezji, ale i Polacy z zagranicy. Dzwonią do mnie z prośbą o przysłanie im namiarów i kontaktów do hoteli, w których mieszkaliśmy. Mają już konkretne plany. Polacy z Niemiec chcą m.in. przeznaczyć konkretną sumę pieniędzy na wybudowanie tam szpitala. Wielu chce tam wrócić za rok – mówią, że nie tylko dlatego, że kraj jest przepiękny, ale dlatego, żeby zostawić tam gotówkę, która pomoże odbudowywać kraj i na nowo ożywić turystykę.
Katolicka katedra w Katmandu
Ks. Stanisław Cader
– Jest jeszcze jeden powód: nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wiele zakonnych zgromadzeń katolickich pracuje w Nepalu - mówi ks. Cader. - Mieszka tam dziś ok. 7-10 tys. katolików. Kiedy przyszliśmy do rzymskokatolickiej prokatedry Wniebowzięcia NMP w Katmandu (to budynek architektonicznie przypominający miejscowe świątynie innych religii) i zapytaliśmy obecną tam siostrę zakonną czy możemy tu odprawić Mszę św., ona najpierw zdumiona zawołała: „Ale skąd weźmiecie księdza?!”.
Wnętrze katedry w Katmandu
Ks. Stanisław Cader
Zakony nie mogą ewangelizować bezpośrednio, ale prowadzą szkoły i szpitale. One potrzebują wsparcia - żeby odbudować szkoły i inne placówki pomagające ludziom. Kiedy prosiliśmy właścicieli hoteli o udostępnienie nam sali na Mszę św., dostawaliśmy zawsze tę najpiękniejszą. A oni nieraz stali w drzwiach i z ciekawością się nam przyglądali. Chcieli żeby ich też nauczyć np. znaku krzyża, bo – jak mówili – to chyba ważny gest, skoro my go wykonujemy z czcią.
Czujemy więź
Jak dodaje ks. Cader: - Nasz polski przewodnik z Nepalu, był z nami także w Iranie. Mówił, że miejsca, które odwiedzaliśmy, gdzie mieszkaliśmy, są zrównane z ziemią. Możemy więc niestety podejrzewać, że i ich mieszkańcy, pracownicy – tragicznie zginęli… Czujemy więź z Nepalczykami – niezależnie od wyznawanej przez nich religii.
- Czy ludzie, których mamy na zdjęciach są jeszcze wśród żywych? - zastanawia się ks. Cader
Ks. Stanisław Cader
Tym bardziej więc ks. Cader zachęca do wpłat na konto Caritas Polska z dopiskiem Nepal: Bank PKO BP S.A. 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 Bank Millenium S.A. 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 lub wysłania sms-u o treści POMAGAM na numer 72052 (koszt 2,46 zł z VAT.