Średni wiek lekarza specjalisty to obecnie prawie 55 lat. Sytuacja demograficzna w tym zawodzie może ograniczyć dostęp do lekarzy specjalistów i wydłużyć kolejki w placówkach medycznych, a to wiąże się z zagrożeniem dla pacjentów - wynika z raportu Naczelnej Rady Lekarskiej.
Raport, przygotowany przez Ośrodek Studiów, Analiz i Informacji NRL, zaprezentowano w czwartek na konferencji prasowej.
Według NRL lekarzy w Polsce jest coraz mniej i jeśli nie nastąpią szybkie zmiany, będzie jeszcze gorzej z dostępem do specjalistów. "Te zmiany musza być szybkie. Jeśli ktoś dziś się nad nimi nie pochyli, to jutro będzie za późno" - powiedział prezes NRL Maciej Hamankiewicz.
"Dzisiaj wszyscy z troską pochylają się nad polską ochroną zdrowia; również kandydaci na stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej, sporo starali się mówić o ochronie zdrowia i reformie całego systemu. Ale żadna reforma nie ma szans na powodzenie, jeżeli nie będzie kto miał ludzi leczyć. Jeżeli dziś jest lekarzy mało, a będzie jeszcze mniej, to trudno sobie wyobrazić racjonalne zorganizowanie ochrony zdrowia" - mówił Hamankiewicz. Dodał, że NRL już dziś ocenia sytuację, jako dramatyczną i "bezpośrednio zagrażającą jakości i możliwości właściwego udzielenia świadczeń".
Jak wynika z raportu, w Polsce jest ponad 180 tys. lekarzy i dentystów, z czego 164 tys. zawód wykonuje. 86 tys. to lekarze specjaliści (nie licząc dentystów). Średni wiek lekarza specjalisty to 54,5 roku. Ponad 73 tys. lekarzy to kobiety, 55 tys. - mężczyźni. Nieliczne są specjalizacje, gdzie jest duży odsetek specjalistów (są to m.in. kardiologia i psychiatria), w większości lekarzy jest za mało, np. jeśli chodzi o geriatrów, wskaźnik wynosi 0,8 na 100 tys. mieszkańców Polski.
"Dane demograficzne nieubłagane. Aby zmienić sytuację dużej grupy zawodowej, konieczne są długoterminowe i konsekwentne działania, a Polska może liczyć tylko na własnych lekarzy, ponieważ nie jest atrakcyjnym miejscem wykonywania zawodu lekarza i nie przyciąga lekarzy z zagranicy" - uważa wiceprezes NRL prof. Romuald Krajewski.
Z raportu wynika, że młodzi lekarze coraz częściej decydują się na emigrację. W 2014 r. liczba lekarzy, którzy otrzymali zaświadczenia do pracy w innych krajach UE, wzrosła o 25 proc. Najczęściej wyjeżdżają anestezjolodzy, patomorfolodzy, chirurdzy, radiolodzy, specjaliści medycyny ratunkowej. Hamankiewicz podał, że w tym roku wzrost może być jeszcze większy, bo w I kwartale zaświadczenia pobrało 260 lekarzy. Dodał, że liczba wyjeżdżających jest jeszcze większa, bo sporo osób wyjeżdża do krajów, w których nie potrzeba żadnego zaświadczenia, np. do Australii, USA czy Emiratów Arabskich.
Z danych zaprezentowanych na konferencji wynika, że od czasu wejścia Polski do UE, przyjechało do nas w sumie 994 lekarzy - głównie z Ukrainy, Białorusi, w tym 70 z Niemiec - oraz 328 lekarzy dentystów.
Według przewodniczącego Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL Filipa Dąbrowskiego młodzi lekarze wyjeżdżają, bo w innych krajach widzą lepsze warunki pracy i płacy, lepsze perspektywy rozwoju zawodowego. Podkreślił, że absolwentów studiów na kierunku lekarskim jest za mało. Przekonywał, że resort zdrowia po studiach powinien zapewnić im system dobrze zorganizowanych rezydentur, żeby mogli uzyskać specjalizację. Tymczasem są problemy ze szkoleniem w ramach rezydentury.
Przedstawiciele NRL uważają, że konieczne jest zwiększenie liczby studentów na kierunku lekarskim o 400-600 osób rocznie, zwiększenie liczby lekarzy rozpoczynających specjalizację o 300-400 osób rocznie, zwiększenie liczby ośrodków prowadzących szkolenia specjalizacyjne i wprowadzenie zachęt finansowych dla placówek, które szkolenia prowadzą.
Dąbrowski podkreślał, że młodzi lekarze po studniach nie mają często możliwości dalszego kształcenia. Przypomniał, że premier Ewa Kopacz złożyła środowisku lekarskiemu obietnicę zwiększenia puli rezydentur. "Zobaczymy na jesieni, czy spełni te obietnice" - powiedział. Dodał, że pewnym rozwiązaniem mogłaby też być rezygnacja z systemu wojewódzkiego przy przyznawaniu miejsc rezydenckich, bo mogłoby to zapobiec migracji młodych lekarzy.
Resort zdrowia zwiększył od tego roku liczbę miejsc rezydenckich. W sesji wiosennej przygotowano 1612 miejsc dla lekarzy, którzy rozpoczną specjalizację. W latach ubiegłych zwykle proponowano ich w tym czasie ok. 500. W całym 2015 r. ma być 6527 miejsc rezydenckich; do tej pory rocznie przygotowywano ich ok. 3 tys.
Informując w lutym o zwiększeniu liczby rezydentur, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mówił, że działania te mieszczą się w całym pakiecie zmian dotyczących młodych lekarzy, które objęły także m.in. zmianę sposobu ich kształcenia. Podał, że jest obecnie 86 specjalizacji podstawowych i 280 różnych wariantów modułowego kształcenia.
Wyjaśnił, że rezydentury zostały przyznane z uwzględnieniem priorytetów resortu. Kluczowe obszary to m.in. onkologia, geriatria, pediatria oraz szeroko rozumiane zdrowie publiczne. W obszarze onkologii przyznano w sesji wiosennej 247 miejsc rezydenckich, w geriatrii - 254, pediatrii - 457, a w obszarze zdrowia publicznego - 634.
Wydatki na rezydentury zaplanowano w 2015 r. na poziomie 702,4 mln zł, na 2016 r. planowane są one na poziomie ok. 829,3 mln zł. Dla porównania w 2014 r. środki na ten cel przewidziano w kwocie 643,6 mln zł.
Premier Ewa Kopacz mówiła w październiku ub.r., że budżet państwa sfinansuje specjalizacje 3,5 tys. lekarzy rezydentów, absolwentów uczelni medycznych z lat 2012-2015.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.