O pieniądzach z abp Józefem Życińskim, metropolitą lubelskim rozmawia na łamach Gazety Wyborczej Aleksandra Klich.
- W rodzinie księdza biskupa rozmawiało się o pieniądzach? - pada pierwsze pytanie. - Tak, bo zwykle ich brakowało. Byliśmy biedni, mój ojciec, kolejarz, umarł, gdy miałem 13 lat. Pamiętam, jak mama opowiadała, że była wtedy taka bieda, że gdy przyszedł do domu Żyd Icek, a babcia przygotowywała na obiad solone kartofle, to zapanowała konsternacja: czy w geście chrześcijańskiej miłości zaprosić go do stołu, czy raczej nie, bo jedzenia było tak mało (...). Potem też było ciężko. Żeby skończyć liceum w Piotrkowie, udzielałem korepetycji. Ale gdy poszedłem do seminarium w Krakowie, pieniądz przestał być dla mnie czymś istotnym - opowiada arcybiskup. - Do seminarium zgłosił się pewien inżynier, którego córka zginęła w wypadku. Oboje z żoną stwierdzili, że chcą łożyć na utrzymanie przyszłego księdza. Przełożeni wytypowali mnie. To był piękny gest tych ludzi. Nie żyją już, codziennie się za nich modlę - mówi. Na pytanie, na co wydaje pensję, biskup odpowiada: – Z kurii pensji nie dostaję. KUL, gdzie mam wykłady, płaci mi na konto - mówi. Jak czytamy pieniądze wydaje głównie na książki. - Płacę kartą. Ale z książkami jest pewien kłopot. Coraz mniej czasu na lekturę i miejsca na półkach. Jak z wykładów uzbiera się większa suma, np. 20 tys., rozdzielam ją między tych, o których wiem, że mają nadzwyczajne problemy. - Biskup często myśli o pieniądzach? - pyta dziennikarka. - Bardzo często. Musi zadbać o pensje dla pracowników, znaleźć pieniądze na inwestycje. Dziś zacząłem dzień od narady w kurii na temat tego, od których kościołów zacząć remonty. W naszym projekcie odnowy zabytków na Wisłą planowaliśmy remonty kilku ośrodków, poczynając od Kazimierza Dolnego. Wydatki sięgać będą 42 mln złotych; okazało się, że Unia Europejska może nam dać 23. Skąd wziąć 19 mln zł? - odpowiada arcybiskup. - Dobrze się ksiądz czuje w tym świecie finansów? - pyta Klich. - Źle. Ale ja nie jestem od tego, żeby czuć się dobrze - odpowiada hierarcha. Na pytanie, czy dokształca się z ekonomii, odpowiada: Życie mnie doucza, mam zresztą ludzi w kurii, którzy znają się na ekonomii i zmianach prawnych. - Ale to ksiądz biskup zakazał pewnym zakonnikom produkcji piwa. Ponoć dlatego, że produkcja była nieopłacalna - mówi dziennikarka. - Nie wypada, by zakonnicy produkowali piwo, które w dodatku nazywało się Klasztorne. W dodatku byli ze 2 mln zł do tyłu. Uprosili mnie, żebym im pozwolił jeszcze trochę sprzedać, to się odkują. Szybko mieli już 5 mln zł długów. Gdyby mnie zaraz posłuchali, wyszliby na tym lepiej - odpowiada arcybiskup. - Zawsze, gdy w filozoficznych rozważaniach pojawia się napięcie między być a mieć, zadajemy pytanie, czy całkowicie dyskredytować mieć. Ewangelia odpowiada: nie oto chodzi. Pytanie, jak połączyć mieć konieczne do bezpiecznego funkcjonowania z być – kulturą ducha, wrażliwością, wartością - mówi abp Życiński. Nie uważa jednak, że pieniądze są grzeszne. – Wynalazek koła można wykorzystać do produkcji i ambulansu, i czołgu. Tak samo jest z pieniędzmi - mówi. - Św. Paweł w Liście do Efezjan pisze tylko o jednej poważnej sytuacji zagrożenia pieniędzmi: gdy stają się bogiem, czyli wartością najwyższą. […] Judasz to dla mnie nie tyle problem zaślepienia pieniędzmi, ile zagubionej hierarchii wartości. Złem była nie tyle jego gotowość przyjęcia 30 srebrników, ile pragnienie działania, które miało w jego przekonaniu okazać się bardziej skuteczne niż Jezusa. Judasz to fenomen fałszywej wizji sukcesu. I śmiem twierdzić, że we współczesnej kulturze największym problemem jest właśnie obsesja sukcesu.[…] Nie niepokoi mnie, jeśli ktoś pracuje i zarabia, marzy o domu, dobrym samochodzie. Pytanie tylko, w jakim tempie chce osiągnąć życiowe cele. Czy nie staje się niewolnikiem wyścigu do sukcesu? Goni, bo wszyscy obok gonią? Istnieje na eksport, demonstrując swoje osiągnięcia poprzez konsumpcję? Wierzy, że posiadając, staje się wolny? Przeraża mnie, że można mierzyć ludzką wolność w kategoriach własności. I to w kraju, gdzie tak mocna jest tradycja chrześcijańska. A przecież Chrystus urodził się w żłobie, nie w hotelu, złożono go do wypożyczonego grobu, Ostatnia Wieczerza odbyła się w wynajętym wieczerniku, tuż przed ukrzyżowaniem odebrano mu ostatnią szatę - mówi abp Życiński. Według niego daleko odeszliśmy od tego, co o szczęściu pisał Władysław Tatarkiewicz – że to stan satysfakcji z życia przeżywanego jako całość. Czyli: jesteśmy szczęśliwi, jeśli czujemy, że wszystko, co przeżyliśmy, miało sens. […] Ja bym się obawiał społeczeństwa, które żyje błogo, żuje gumę, zalicza telewizyjne love story, a nie potrafi cierpieć, być wiernym, poświęcać się, dotrzymywać słowa. Te terminy zniknęły z debaty publicznej. Do przesady słyszymy zaś o kreatywności, która zaprowadzi do sukcesu, do pieniędzy - mówi arcybiskup. Słowo "kreatywność" to jego zdaniem często synonim cwaniactwa.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.