Oddziaływanie Kościoła odbywa się poprzez - dobrze rozumiane - „zarażanie". Dlatego podstawową troską Kościoła w Polsce są nowi młodzi księża, którzy będą „zarażać" Ewangelią - mówi w rozmowie z KAI bp Wiesław Mering.
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak potężny jest płacz i krzyk ludzi samotnych. Wiele problemów, jakie pojawiają się w życiu społecznym ma swoje źródło właśnie tutaj. Kolejne wyzwanie to bezdomni. Mamy schronisko, które zimą tego roku pobiło wszystkie rekordy, bo przyjęło ponad 170 bezdomnych. To bardzo dużo jak na niewielki w końcu Włocławek. Dla dzieci, które nie mają co robić popołudniami, otwieramy świetlice. W samym Włocławku takich świetlic przyparafialnych i prowadzonych przez zakony jest siedem. Wszystko to stanowi wyzwanie duszpasterskie i społeczne równocześnie. A jak miewa się serce diecezji, czyli seminarium? – Moim zdaniem nie ma dziś ważniejszej sprawy w życiu Kościoła jak seminaria i formacja duchowieństwa. Jeżeli nie uda nam się pogłębić jej do tego stopnia, że będziemy wysyłali każdego roku z naszych seminariów ludzi nie tylko młodych, ale z entuzjazmem chcących głosić Ewangelię Chrystusa – to jesteśmy przegrani. Religijność w sensie oddziaływania Kościoła odbywa się poprzez – dobrze rozumiane – „zarażanie”. Czym ja mam zarazić, jeżeli nie mam w sobie ideałów? Czy z seminarium włocławskiego w świat wychodzą ludzie z owymi ideałami, apostołowie czy funkcjonariusze Kościoła? – Proszę Pana Boga z prostotą i pokorą, żeby wychodzili apostołowie. Przychodzą ludzie, którzy mają 18-19 lat i za sobą życie w takich a nie innych rodzinach, w tym społeczeństwie. Są to już ludzie ukształtowani, niektórzy z ich rówieśników już się żenią. Natomiast w ciągu tych sześciu lat formacji seminaryjnej nie jestem w stanie człowieka zupełnie zmienić. Gdyby to dokonywało się na zasadzie jakiegoś automatu: z jednej strony wsadzamy kandydata a z drugiej wyjmujemy idealnego księdza, to by było zbyt proste. Człowiek, choćby nas to ogromnie bolało i choćbyśmy cierpieli z tego powodu, ma prawo do popełniania błędów i grzechów. Historia uczy, że Chrystus takiego właśnie człowieka akceptował, takiego chce, takiemu ufa. Również historia chrześcijaństwa dowodzi, że bardzo wielu ludzi dzięki temu zaufaniu, jakie Chrystus w nich pokładał, potrafili się zupełnie w swoim życiu zmienić. Prof. Józef Baniak z Wydziału Teologicznego UAM uważa, że celibat nie powinien być obowiązkowy lecz „fakultatywny”, bowiem człowiek dokonujący radykalnego wyboru życia w czystości, nie jest w istocie świadom ciężaru podjętego zobowiązania. Czuje się też bardzo osamotniony. – Trzeba rozróżnić między osamotnieniem a samotnością. Osamotnienie to jest coś, jakby z zewnątrz, co we mnie uderza, czyli brak relacji przyjacielskich, koleżeńskich, dzięki którym czułbym się na świecie lepiej. Samotność natomiast to świadomy wybór podjęty po to, żeby lepiej wypełniać zasadnicze zadania: budowania więzi z Bogiem i pracy dla innych ludzi. To jest szalenie trudne, dlatego do samotności – tak jak do każdej wielkiej wartości w życiu (jak miłość czy przyjaźń) – muszę dorastać. Przez sześć lat pobytu seminarium muszę podjąć decyzję, czy jestem gotów w samotności zrobić w sobie miejsce dla Boga i wykonywać swoją pracę, służbę dla braci. Nie wiem, czy sprawą zasadniczą jest celibat. Dla wielu z tych, którzy opuścili służbę kapłańską – a w ciągu sześciu lat posługi biskupiej przez mój gabinet przeszło ich kilkunastu – tak. Ale czy dla tych kapłanów, którzy zostają w Kościele? Bardzo bym wątpił w wyniki badań prof. Baniaka. Mówi on, że co dziesiąty ksiądz przyznaje się do kontaktów z kobietą, a gdyby celibat był fakultatywny, to wyeliminowałoby to problemy jego łamania. Co Ksiądz Biskup na to? – Trzeba trzymać się tych reguł, które rządzą każdą międzyosobową miłością. Bóg to nie jest drugi człowiek, ale to jest też osoba. Tam, gdzie w grę wchodzi ta międzyosobowa relacja, tam musi się również pojawić wolność i świadomość, czyli świadomy, wolny wybór Boga jako partnera przyjaźni. Wiemy, że to przebiega rozmaicie. Najpełniej i najdoskonalej realizuje się to u mistyków. Jednym z nich był Jan Paweł II, który miał świadomość obecności Boga i potrafił podporządkować swoje życie wymogom przyjaźni z Nim.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.