Oddziaływanie Kościoła odbywa się poprzez - dobrze rozumiane - „zarażanie".
Dlatego podstawową troską Kościoła w Polsce są nowi młodzi księża, którzy będą
„zarażać" Ewangelią - mówi w rozmowie z KAI bp Wiesław Mering.
Ale nie wszystkim „wychodzi” tak doskonała relacja z Panem Bogiem, stąd przeżywanie celibatu nastręcza sporo problemów – i samym księżom, i całej wspólnocie.
– No, nie wszystkim. Wybór służby Bogu i człowiekowi powinien być podejmowany świadomie i w sposób wolny. Ale, oczywiście, ktoś może dojść do wniosku, że to jednak był wybór niesłuszny. Od strony Bożej on już zawsze jest przeznaczony do kapłaństwa, bo otrzymał niezatartą, jedyną, wyjątkowa pieczęć. Ale jeżeli jednak odchodzi? Uważam, że można podziękować mu za jego dotychczasową służbę i otoczyć miłosierną modlitwą i pomocą.
A myśli Ksiądz Biskup, że możliwa jest jakaś dyskusja nt. ewentualnej dobrowolności celibatu?
– Jeżeli o mnie chodzi, to na pewno nie. Nie wyobrażam sobie, jak Kościół miałby rozwiązać wszystkie te praktyczne problemy związane z rodziną, z utrzymaniem.
W Kościołach wschodnich jakoś to rozwiązują.
– Tak, ale to była tradycja nieprzerwanie tam istniejąca; z kolei w Kościele protestanckim, jak mi się wydaje, żony pastorów często są w sposób naturalny od razu włączone w funkcjonowanie parafii, choćby jako katechetki. Trudno mi natomiast wyobrazić sobie zmianę u nas. Jeżeli celibatu, bezżenności nie zrozumie się w świetle religijnym, to będzie on wyłącznie trudnym doświadczeniem. Jeżeli nie będzie nas kształtował ideał Bożej miłości jako odpowiedzi na wezwanie Boga, to wtedy życie będziemy dostosowywali do praktyki, do naszego konkretnego zachowania, w którym może się pojawić również bałagan i zupełne zaprzeczenie wyznawanych ideałów. Bardzo ważne jest, żeby kształtowała nas wizja bezwarunkowej służby ideałom, które kiedyś przyprowadziły nas do seminarium.
A jeśli chodzi o problem odejść z kapłaństwa: czy to jest coś, co narasta?
– Wydaje mi się, że obecna kultura masowa nie sprzyja ani wierności, ani wytrwałości, ani celibatowi, ani wyłącznej miłości. Podpowiedzi, jakie daje kultura sprawiają, że wielu młodym ludziom ideały potrafią się zachwiać. Niemniej, Kościół był zawsze znakiem sprzeciwu i nie może dostosowywać swojej nauki do panujących tendencji, bo wówczas bylibyśmy może lepiej rozumiani przez współczesną kulturę, ale przestalibyśmy być wierni Ewangelii, Jezusowi. Tu nie ma wyboru.
Czy w tej diecezji liczba odejść z kapłaństwa w ostatnich latach zwiększyła się, czy też pod tym względem jest Ksiądz Biskup spokojny?
– Nie, wcale spokojny nie jestem, bardzo mnie to boli, bo jako biskup czuję się odpowiedzialny za moich współpracowników. Zaraz po moim przyjściu miałem na pewno więcej tych odejść niż teraz. Nad odejściami boleję, pisałem nawet o tym do moich diecezjan prosząc ich o modlitwę za tych, co odeszli, a zwłaszcza za tych, którzy pełnią swoją funkcję, bo życzliwość, świadomość modlitwy wiernych w intencji prezbitera niesłychanie go mobilizuje, dodaje mu sił. Tak, jak każdemu człowiekowi. Proszę zwrócić uwagę: wszyscy mówią tylko o odejściach z kapłaństwa, ale popatrzmy jak chrześcijanie traktują sakrament małżeństwa. Chrystus nie mówił, że kapłaństwo jest ważniejsze od małżeństwa. A to jest ten sam problem miłości wiernej, wyłącznej, służebnej. Kultura współczesna nie przyjmuje takiej wizji miłości, dlatego są kłopoty zarówno w małżeństwie jak i w kapłaństwie.