Od czasu kiedy w 1989 roku komunistyczne władze Hanoi zalegalizowały przerywanie ciąży, stała się ona prawdziwą narodową klęską.
Wietnam zajmuje 5. miejsce na świecie i 1. w Azji Południowo-Wschodniej pod względem liczby aborcji. Co roku 300 tys. dziewcząt między 15. i 19. rokiem życia usuwa ciążę. Wśród nich 70 proc. to studentki i uczennice szkół średnich. W stolicy ten procent jest jeszcze większy i dla wielu młodych Wietnamek, które dokonują nawet kilkakrotnie aborcji, jest to najprostszy środek antykoncepcyjny. Jak mówi jeden z pracowników socjalnych z Hanoi, „kliniki aborcyjne rosną w mieście jak grzyby po deszczu”. Wielu młodych rozpoczyna życie seksualne przez zawarciem małżeństwa, a potem z poczuciem wstydu i strachu szuka pomocy w prywatnych, a nawet podziemnych klinikach, o niskich standardach higienicznych i technicznych, co często ma negatywne skutki dla zdrowia kobiet.
Kościół katolicki w Wietnamie stara się przeciwdziałać wzrostowi liczby aborcji pomagając na różny sposób kobietom w stanie błogosławionym, aby mogły urodzić swoje dziecko. Diecezja Bac Ninh przeprowadza trzymiesięczne kursy wolontariatu dla młodzieży, które przygotowują ją do pracy w parafialnych grupach obrony życia. Caritas organizuje też spotkania dla młodzieży poświęcone problematyce aborcji. Wielu Wietnamczyków, w tym nie-katolików, jest pod wrażeniem zaangażowana i poświęcenia młodych woluntariuszy. Niestety ich działalność spotyka się często z utrudnieniami ze strony komunistycznych władz.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.