Jedną z książek, do których bardzo często zdarza mi się wracać, są „Świadkowie prawdy z tej ziemi”.
Ks. Jan Kochel zebrał w niej teksty o świętych i błogosławionych pochodzących ze Śląska, a także o patronach szczególnie dla regionu ważnych, takich jak św. Anna, św. Barbara, św. Jan Nepomucen…
Co ciekawe, nie ma w niej świętych Cyryla i Metodego, a przecież i oni odegrali w dziejach Śląska niezwykle ważną rolę. To właśnie Bracia Sołuńscy (lub ich uczniowie) dokonać mieli pierwszego chrztu Śląska. Przebywać mieli też np. w Lędzinach – tam, do dziś dnia, na owianej legendami Klemensowej Górce, stoi kościółek pod wezwaniem św. Klemensa (a to właśnie kult tego papieża propagowali Apostołowie Słowian).
Stopniowo zacząłem się więc zagłębiać w ich żywoty, artykuły im poświęcone, napisaną przez św. Jana Pawła II encyklikę SLAVORUM APOSTOLI. Niesamowite, jak wiele w tych wszystkich tekstach wątków i myśli aktualnych i dziś. Zwłaszcza gdy zestawić je z kwestiami śląskimi. Regionalnymi.
Najbardziej chyba poruszyły mnie słowa Jana Pawła II, który pisał, iż Cyrylowi i Metodemu „dobrze były znane tradycje właściwe wielu Kościołom lokalnym Wschodu – jak gruzińska czy syryjska – które w służbie Bożej używały własnego języka. Obydwaj Bracia, świadomi starożytności i prawowitości tych świętych tradycji, nie obawiali się więc wprowadzenia języka słowiańskiego do liturgii, czyniąc zeń skuteczne narzędzie przybliżenia prawd Bożych ludom mówiącym tym językiem”.
Po przeczytaniu tego fragmentu od razu pomyślałem o moim dziadku, który (kiedy miałem 5? 6? lat), miał w zwyczaju sadzać mnie na swoich kolanach i objaśnić mi kolorowe ilustracje z niewielkiej biblijki. Oczywiście godoł mi o raju, wężu, Adami i Ewie po śląsku. Nie obawiał się więc wykorzystywać śląszczyzny w tej swojej prywatnej, domowej katechezie, choć dziś tak wielkie kontrowersje ona budzi.
Cyrylowi i Metodemu zawdzięczamy rozwój języków słowiańskich. To Cyryl na bazie narzecza macedońsko-bułgarskiego stworzyć miał głagolicę (najstarsze pismo słowiańskie), dzięki czemu zaczęły rozwijać i powstawać nowe języki słowiańskie. Czy kolejnym z nich może być język śląski?
„Być może jesteśmy świadkami wielkiego kulturowo wydarzenia: w sercu Europy tworzy się mały słowiański język. A część naukowców i polityków podchodzi do tego nie tylko z dystansem, ale i z nieskrywaną wrogością” – mówił w jednym z wywiadów profesor Zbigniew Kadłubek.
Wielka szkoda, że próby zapisywania godki spotykają się z takimi reakcjami. Już przed dekadą atakowano Marka Szołtyska za publikację „Biblii Ślązoka” (o co wtedy poszło, można sobie przypomnieć tutaj).
Jakąś pociechą może być fakt, że także Cyryl i Metody spotykali się z podobnymi atakami. Pocieszające są również słowa polskiego papieża, który pisał o dziedzictwie „dobra, które każde pokolenie – wraz z nieocenionym darem życia – przekazuje potomnym, stanowi barwną i nieskończoną ilość kamyków, składających się na żywą mozaikę Pantokratora, który pojawi się w pełnym blasku w czasie powtórnego Przyjścia”.
Język (nawet ten regionalny, gwarowy, domowy) to także dobro. Jeden z kamyków mozaiki. Ten śląski byłby w niej rzecz jasna szmaragdem.
*
O Śląsku jako szmaragdzie możesz przeczytać tutaj
Wszystkie dotychczasowe śląskie felietony autora znajdziesz tutaj
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.