W tydzień po wybuchu zamieszek w chińskim regionie Sinkiang, w jego stolicy Urumczi zakazano publicznych zgromadzeń - poinformowała w niedzielę chińska agencja prasowa Xinhua.
Urząd bezpieczeństwa publicznego w Urumczi ogłosił w nocy z soboty na niedzielę, że w liczącym 2,3 mln mieszkańców mieście zabronione się zgromadzenia, marsze czy manifestacje. W komunikacie przytaczanym przez agencję władze zapewniają, że kontrolują sytuację.
"Służby zgodnie z prawem rozpędzą nielegalne zgromadzenia i są upoważnione do podjęcia niezbędnych środków, jeśli tłum odmówi rozejścia się" - ostrzega tekst.
W niedzielę rano w największych zakładach chemicznych w Urumczi wybuchła cysterna z paliwem. Władze wykluczyły, by był to atak terrorystyczny. W eksplozji nikt nie ucierpiał.
Przed tygodniem między Hanami (etnicznymi Chińczykami) a wyznającymi islam Ujgurami wybuchły w Urumczi zamieszki. W piątek Xinhua informowała, że bilans ofiar śmiertelnych starć wynosi 184 osoby. Według tego źródła, większość zabitych to Hanowie.
Władze Sinkiangu twierdzą, że pretekstem do wywołania zamieszek był incydent z końca czerwca w fabryce zabawek w prowincji Guangdong, na południu Chin, gdzie doszło do niepokojów po nagłośnieniu sprawy gwałtu, dokonanego przez Ujgura na chińskiej dziewczynie. W starciach między ujgurskimi a chińskimi pracownikami zginęło tam dwóch Ujgurów a 120 osób zostało rannych.
Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności autonomicznego Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy.
Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz partyjnej kontroli nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium, dysponującym bogatymi złożami ropy i gazu ziemnego.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.