Spędzili lata w komunistycznych więzieniach. Przyjechali świętować Dzień Żołnierzy Wyklętych.
Jedną z osób z niezwykłym życiorysem, które pojawiły się 29 lutego na obchodach Dnia Żołnierzy Wyklętych w kościele Mariackim w Katowicach, był 87-letni Włodzimierz Kapczyński z Chorzowa. Jako gimnazjalista dowodził młodzieżową organizacją o nazwie Związek Walki z Komunizmem.
Czekał na III wojnę
- Liczyliśmy na III wojnę światową i chcieliśmy się przygotować do wstąpienia do oddziału partyzanckiego, który by się tutaj znalazł... - powiedział nam w czasie obchodów.
W nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1948 roku Włodzimierz z przyjaciółmi rozlepiali ulotki w Sosnowcu. Rano mieli je zobaczyć ludzie spędzeni na obchody komunistycznego święta. Niestety, chłopcy wpadli w czasie tej akcji w ręce Urzędu Bezpieczeństwa.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość Obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych przed kościołem Mariackim w Katowicach Włodzimierz wyszedł z więzienia dopiero po pięciu latach, w 1953 roku.
Więzienie plus internowanie
Zaczął układać sobie życie. Ożenił się, urodziły mu się dzieci, wnuki, a ostatnio już prawnuki.
Pracował m.in. przy budowie Huty Katowice. Pozostał antykomunistą. W latach 80. zaangażował się w "Solidarność". Po 13 grudnia 1981 roku - w stanie wojennym - został na osiem miesięcy internowany.
W Mszy św. za żołnierzy wyklętych w katowickim kościele Mariackim uczestniczyło sporo młodzieży, przede wszystkim z harcerstwa i ze szkół o profilach wojskowych.
Przewodniczył jej proboszcz, ks. Andrzej Suchoń. Ze zgromadzonymi modlił się też katowicki biskup ewangelicko-augsburski Marian Niemiec.
Po Mszy św. odbył się uroczysty apel na placu przed kościołem.
Przeczytaj także "Ciasno, ciemno, śpiewamy".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.