Stara kartuska tradycja ciągle żywa w Legnicy.
"Kobiety Europy" kolejny raz przypomniały o potrzebie okazywania sobie miłosierdzia. Pretekstem do niego była wielkopiątkowa tradycja rozdawania chleba, śledzia i grosza.
W tym roku z ustawionych przy legnickiej katedrze stołów rozdano legniczanom 56 kg śledzi, 150 bochenków chleba i tyle samo jednogroszówek. Ale Elżbieta Chucholska, liderka stowarzyszenia, zapowiada, że w przyszłym roku nie będzie tradycyjnej jednogroszówki. - W tym roku były to zwykłe monety. Za rok na jubileuszową, bo już piętnastą edycję naszej akcji wybite zostaną specjalne grosiki. Myślimy też o urządzeniu wielkanocnego śniadania na Rynku - mówiła Elżbieta Chucholska.
Przed rozpoczęciem dary pobłogosławił proboszcz parafii katedralnej ks. Robert Kristman. - Jest to piękny zwyczaj, znany już w średniowieczu, a trwający teraz dzięki paniom. Nie chodzi jednak wyłącznie o tradycję, a również o gest miłości wobec drugiego człowieka - mówił kapłan.
Wśród chętnych stojących w kolejce była m.in. Beata Kuciapska. - To nie jest tylko symbol. Ten śledź znajdzie się na moim stole w sałatce śledziowej. Ciężko jest związać koniec z końcem, więc i ten chleb się też na pewno przyda - mówiła legniczanka.
Ta wskrzeszona przed 14 laty tradycja korzeniami sięga 1423 roku, kiedy to nowi zakonnicy w Legnicy, kartuzi, rozpoczęli rozdawać przed świętami Wielkiej Nocy takie właśnie produkty spożywcze. Według miejskich ksiąg, zakonnicy wraz z możnymi fundatorami rozdawali wszystkim potrzebującym chleb o wadze ok. 1 kg, po jednym śledziu oraz nowy grosz wybity w mennicy wrocławskiej. To był srebrny grosz, za który można było wówczas kupić na rynku jednego, może dwa śledzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.