Z mieszanymi uczuciami witają Cyryla I mieszkańcy Wołynia. W Równem, do którego mimo wcześniejszych zmian programu patriarcha moskiewski i Wszechrusi przybył 3 sierpnia, milicja musiała rozdzielać wiernych Kościoła podległego Patriarchatowi Moskiewskiemu i Kościołów niezależnych. Podobnie było w Łucku. Atmosfera radości, ciszy i modlitwy panowała natomiast w położonym między oboma miastami Gródku.
Cyryl I miał wylądować w Równem 2 sierpnia po południu. Jego lecący z Sewastopola samolot skierował się jednak do Kijowa. Przedstawiciele Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) oznajmili, że przybycie do wołyńskiego miasta odradzili Cyrylowi I urzędnicy administracji Wiktora Juszczenki „ze względów bezpieczeństwa”. Doniesieniom tym zaprzeczył Jurij Bogucki, wiceszef kancelarii prezydenta. Zwrócił on uwagę, że ukraińskie władze nie koordynują programu wizyty patriarchy na Ukrainie.
Nieoczekiwanie Cyryl I przybył do Równego 3 sierpnia po południu. Na placu Niezależności, w centrum miasta, przy katedralnym soborze Zmartwychwstania już od rana oczekiwały nań tysiące wiernych, którzy nie zważając na ulewny deszcz skandowali „Naszym patriarchą jest Cyryl!”. Przybycie zwierzchnika RKP wywołało ich entuzjastyczną reakcję.
Wierni ci należeli do podległego Patriarchatowi Moskiewskiemu Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (UKP). Natomiast członkowie dwóch mniejszych i nie uznawanych za kanoniczne Kościołów prawosławnych – Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) i Autokefalicznego (UAKP) – w UKP widzą kontynuację rosyjskiego ucisku. Każda ze stron oskarża drugą o zagarnianie cerkwi i nie uznaje udzielanych przez nią sakramentów. Konflikt ów szczególnie widoczny jest na Zachodniej Ukrainie. W Równem górną część soboru katedralnego przyznano UKP PK, a UPK niewielki dolny kościół, dlatego podczas nabożeństw wielu zjednoczonych z Patriarchatem Moskiewskim wiernych stoi na dworze. Cyryl I odwiedził tylko tę podziemną część katedry.
Oprócz wiernych wiwatujących na cześć patriarchy na pl. Niezależności przybyli też członkowie UKP PK i partii nacjonalistycznych. Ci trzymali transparenty z napisami „Moskiewski pop, precz!”, „RKP – agenci moskiewskiego imperium”, „Ręce przecz od ukraińskiego prawosławia!” i „Cyrylu, Ukraina to nie Rosja”. Obie grupy musiały rozdzielać duże siły milicji.
Inna atmosfera panowała w Gródku. Przy tamtejszym żeńskim klasztorze św. Mikołaja z XVIII w., zamienionym w czasach ZSRR na sanatorium, zgromadziło się ok. 5 tys. wiernych UPK. Przed wejściem do nowej cerkwi klasztornej Cyryl I odniósł się do swojej wizyty w Równem. „Z bólem serca schodziłem do podziemi soboru, ale i ze wzruszeniem patrzyłem na prawosławny lud wokół niego zgromadzony. Pamiętajmy, ze Kościół rodził się w katakumbach” – powiedział. Zaznaczył też, że prawdziwy Kościół nie potrzebuje transparentów i okrzyków, lecz ciszy i wierności Chrystusowi.
Zarówno w Równem jak i w Gródku na zaproszenie bp. Bartłomieja z UPK obecni byli też katolicy obrządku łacińskiego. Spotykali się oni z życzliwym przyjęciem ze strony prawosławnego duchowieństwa i wiernych. O ich przybyciu wiedział też Cyryl I.
Podobnie jak w Równem, w ambiwalentny sposób reagowali mieszkańcy Łucka, do którego zwierzchnik RKP przybył wieczorem, po odwiedzeniu Gródka. Przeciwko przyjazdowi patriarchy protestowały na centralnym placu miasta setki wiernych UKP KP. Przez megafony wołali oni „Rosyjski pop, precz!” i „Cyryl – z Ukrainy!”. Ich okrzyki mieszały się z owacjami kilku tysięcy członków UKP. Skandowali oni „Naszym patriarchą jest Cyryl” oraz trzymali w rękach portrety patriarchy, kwiaty i transparenty z powitalnymi hasłami.
„Wołyń zawsze był podporą Kościoła prawosławnego oraz ukazywał siłę wiary i chrześcijańskiego ducha. Daj Boże, by było tak zawsze” – powiedział do tłumnie zgromadzonych na placu ludzi Cyryl I.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.