W ataku śmigłowców sił rządowych na talibskie bazy w północno-zachodnim Pakistanie zginęło w czwartek co najmniej 12 bojowników - podały władze.
Śmigłowce bojowe zniszczyły kilka baz i kryjówek bojowników w okolicach Kurram i Orakzai - regionach plemiennych zarządzanych, jak twierdzą pakistańskie siły bezpieczeństwa, przez Hakimullaha Mehsuda.
To potencjalny następca przywódcy pakistańskich talibów Baitullaha Mehsuda, który miał zginąć na początku sierpnia w amerykańskim ataku w Południowym Waziristanie. Media pakistańskie donosiły, że to właśnie Hakimullah został zabity w strzelaninie z drugim pretendentem do objęcia przywództwa wśród pakistańskich talibów. Wiadomości nie zostały potwierdzone.
Przedstawiciele pakistańskich służb bezpieczeństwa powiedzieli w czwartek, że ciała talibskich bojowników widzieli żołnierze ze śmigłowców i że wielu bojowników zostało rannych.
Pakistańskie wojsko rozszerzyło operację przeciwko pakistańskim talibom, których przez lata tolerowano, lecz zaczęto zwalczać, gdy nasiliły się ich ataki w samym Pakistanie.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.