Zamaskowany i uzbrojony mężczyzna, który w czwartek według lokalnych mediów otworzył ogień w kinie w miejscowości Viernheim w Hesji, nie żyje - podał kanał informacyjny niemieckiej telewizji publicznej 24, powołując się na szefa MSW Hesji.
O uwolnieniu zakładników poinformował minister spraw wewnętrznych Hesji Peter Beuth. Doszło do wymiany ognia z funkcjonariuszami, mężczyzna został śmiertelnie raniony - cytuje ministra Tagesschau24. Według ministra nikt inny nie został ranny.
Jak poinformował PAP dyrektor biura rzecznika prasowego polskiego MSZ Rafał Sobczak, w związku z wydarzeniami w Viernheim "nasze służby konsularne w Niemczech pozostają w kontakcie z miejscowymi władzami". "Konsulowie weryfikują, czy wśród poszkodowanych nie ma polskich obywateli. Aktualnie brak informacji, by rannymi byli Polacy" - podał Sobczak.
W czwartek ok. godz. 15 do kina w Viernheim wszedł mężczyzna z zamaskowaną twarzą, bronią długą w ręku i pasem naboi przewieszonym przez ramię; oddał cztery strzały w powietrze. Według mediów kilkadziesiąt osób uciekło na zewnątrz, a następnie napastnik zabarykadował się w jednej z sal kinowych.
Napastnik sprawiał wrażenie psychicznie niezrównoważonego. Jak pisze agencja dpa, zdaniem przedstawicieli władz bezpieczeństwa nie był to zamach terrorystyczny.
Media informowały wcześniej o 25 lub 50 poszkodowanych. Według dziennika "Bild" 25 osób ucierpiało wskutek użycia gazu łzawiącego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.