Bulwersujący - tak Jarosław Gowin (PO) i Bolesław Piecha (PiS) określają wyrok nakazujący "Gościowi Niedzielnemu" przeproszenie Alicji Tysiąc. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że sprawa nie ma wymiaru politycznego, lecz "czysto ludzki". Zdaniem przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego, sprawiedliwości stało się zadość.
Sąd okręgowy w Katowicach zdecydował, że "Gość Niedzielny" ma przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia. Kobieta, której odmówiono prawa do aborcji i która wywalczyła w Strasburgu zadośćuczynienie za naruszenie jej praw, pozwała redaktora naczelnego i wydawcę "Gościa Niedzielnego" za sformułowania zawarte w serii artykułów na jej temat.
Sąd uznał, że w tekstach tygodnika znalazły się sformułowania napastliwe, obraźliwe i pogardliwe. Zdaniem sądu niektóre publikacje w katolickim tygodniu nie były krytyką aborcji i wyroku trybunału w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc, ale "atakiem na pojedynczą osobę i wyrazem skrajnie negatywnych emocji do tej osoby skierowanych".
Gowin powiedział PAP, że wyrok sądu zaskoczył go i zbulwersował. "Wyrok jest niesprawiedliwy i niebezpieczny. To kolejna faza ograniczania wolności słowa w Polsce i niestety tę wolność ogranicza się zazwyczaj katolikom" - ocenił. Dodał, że traktuje ten wyrok "jako przejaw szerzenia się w Polsce ideologii poprawności politycznej, która zakazuje nazywać pewne rzeczy po imieniu".
Zdaniem polityka PO, zarzucenie przez sąd "GN" użycia w tej sprawie "języka nienawiści", jest określeniem "skrajnie zideologizowanym". "Nie rozumiem uzasadnienia wyroku. Sędzia powiedziała, że z punktu widzenia światopoglądu katolickiego aborcja jest zabójstwem i można używać tego sformułowania, ale jednocześnie nie można tych słów używać w odniesieniu do konkretnych osób. To taka sama sytuacja, jak gdyby nazwać kradzież, złodziejstwem, ale nie można osoby, która ukradła portfel nazwać złodziejem. To nie ma żadnej logiki" - ocenił Gowin.
Także Piecha jest zbulwersowany wyrokiem. "Przede wszystkim w związku z tym nie wiem, co to jest aborcja. Jeżeli aborcja to nie jest zabicie dziecka w jakiejś fazie embrionalnej życia to, co to jest? Eksmisja z macicy na bruk czy jak?" - powiedział poseł PiS. Również według niego, orzeczeniem sądu kierowała "jakaś poprawność polityczna".
Zdaniem Piechy, jest to zamach na wolność słowa - zwłaszcza prasy katolickiej. "Kto nie chce, niech nie czyta, musielibyśmy po prostu powiedzieć" - dodał.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że jest to kwestia wolności słowa w Polsce i próba narzucania ograniczeń, które funkcjonują w wielu krajach zachodniej Europy. "Musimy się przed tym bronić" - powiedział szef PiS.
Zdaniem Żelichowskiego, "sprawa Alicji Tysiąc nie jest sprawą polityczną i należy ją postrzegać z jednej strony przez pryzmat obowiązującego prawa, a z drugiej mając na względzie aspekt moralny". W jego ocenie, czym innym jest przestrzeganie obowiązującego prawa, a czym innym jest moralność, która ludziom wierzącym nakazuje takie czy inne zachowanie.
"Sąd orzekł zgodnie z istniejącym prawem w Polsce. Prawo musi być przestrzegane i sąd stanął na straży prawa, a nie tylko moralności" - podkreślił szef klubu PSL.
Sprawiedliwości stało się za dość - tak do wyroku odniósł się Napieralski. W jego opinii, to co wydarzyło się wokół Alicji Tysiąc "było dla niej krzywdzące". "Nagonka na nią była czymś niegodnym. Ustawa, która obowiązuje w naszym kraju zawiera zapis o zagrożeniu życia i zdrowia. Pani Alicja był zagrożona. To, co się później wydarzyło udowodniło, że miała rację" - uważa polityk Sojuszu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.