Grupa pielgrzymów z Kenii promowała w Koszalinie akcję "Adopcja na odległość".
Parafianie kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie zdumieli się nieco, gdy w niedzielę 7 sierpnia Mszę św. rozpoczęła żywiołowo wyśpiewana pieśń w języku suahili.
Przy mikrofonach stanęło dziewięcioro egzotycznie odzianych i uczesanych młodych ludzi, w tym jedna kobieta z dzieckiem na ręku.
Zaskoczenie było jeszcze większe, gdy koncelebrujący Eucharystię Kenijczyk o. Rajmund Ogutu, przeczytał po polsku Ewangelię, a potem dość swobodną polszczyzną wygłosił homilię.
Dostał brawa, gdy udowodnił, że potrafi wymówić nawet "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie". Wyjaśnił, że nie mógł uniknąć nauki naszego trudnego języka, bo studia odbył we franciszkańskim seminarium zakonnym w Krakowie.
Jak poinformował br. Robert Kozielski, odpowiedzialny za dzieło misyjne w prowincji gdańskiej franciszkanów, Koszalin jest jednym z miejsc, które grupa pielgrzymów przybyłych na ŚDM z Nairobi, stolicy Kenii, odwiedziła podczas pobytu w Polsce. Są gośćmi parafii franciszkańskich.
Poza Krakowem odwiedzili też Warszawę, Trójmiasto, byli na Górze Polanowskiej, a przed wylotem do Afryki, zaplanowanym na najbliższy czwartek, zawitają jeszcze do Gniezna i Biskupina.
O. Rajmund Ogutu nie po raz pierwszy odwiedza Koszalin. Każdego lata przybywa do Polski z grupą młodzieży, by namawiać Polaków do akcji "Adopcja na odległość", za którą jest w Kenii odpowiedzialny.
Akcja polega na regularnym wspieraniu finansowym nauki szkolnej afrykańskich dzieci i młodzieży, ponieważ w Kenii nauka nawet w państwowych szkołach jest płatna i wielu na nią nie stać.
Polacy, także koszalinianie, chętnie podejmują to dzieło. - W tym roku przyjechałem tu także dlatego, żeby podziękować im za wsparcie - powiedział o. Rajmund, czekając na parafian przy stoisku reklamowym na dziedzińcu kościoła. - W Polsce mamy braci w wielu parafiach franciszkańskich. Korzystamy z tego i jeździmy, żeby prowadzić w miastach animację misyjną.
Młodzi Kenijczycy, którzy goszczą w Koszalinie to młodzież pracująca. W Polsce już od pierwszych chwil po wylądowaniu w Warszawie doświadczali wielkiej pomocy i życzliwości ze strony Polaków.
- Macie piękne miasta. Czasem się w nich gubiliśmy, ale Polacy pomagali nam na każdym kroku i nawet wracali, by upewnić się, że wsiądziemy do odpowiedniego tramwaju - powiedziała Noreen Mutiso.
Największym doświadczeniem pobytu na ŚDM była dla Noreen interakcja z młodymi ludźmi z innych krajów.
- Czasem, kiedy jesteś w swoim kraju, to myślisz, że tylko ty jesteś pobożny, że tylko tobie zależy na wierze w Boga - powiedziała. Spotkania z młodymi katolikami z całego świata przekonały ją, że to nieprawda.
- U nas praktykujemy wiarę dzięki rodzicom, to oni prowadzą nas do kościoła, gdy dorastamy. Zmienia się to trochę, gdy stajemy się nastolatkami. Teraz myślę, że między młodymi ludźmi z różnych krajów nie ma tak dużej różnicy.
- Widzę, że dla młodych, z którymi przyjechałem, pobyt w Polsce jest bardzo dobrym doświadczeniem, a dla mnie to… cud - uśmiecha się o. Rajmund.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.