W czwartek rano minister w kancelarii premiera Michał Boni przedstawia w Sejmie informację na temat prac legislacyjnych nad projektem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych. Wniosek o taką informację w związku z tzw. aferą hazardową - w której chodzi o podejrzenie nielegalnego lobbingu - złożył klub PO.
Według zapowiedzi informację miał przedstawić premier Donald Tusk. Boni powiedział jednak, że szef rządu zabierze głos w dalszej części dyskusji, będzie - jak dodał - odpowiadał na pytania i zabierał głos. Premier jest w Sejmie, przysłuchuje się wystąpieniu Boniego.
Rozpoczynając swoje przemówienie Boni powiedział, że w polityce, tak jak w życiu, słabości i błędy trafiają na podatny grunt, a jego zadaniem jest odpowiedź na pytanie, czy w tzw. aferze hazardowej taki podatny grunt na przekroczenie standardów istniał.
W efekcie całej sprawy stanowiska stracili już Mirosław Drzewiecki (ministra sportu) i Zbigniew Chlebowski (szefa klubu PO). Obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
W środę premier Donald Tusk poinformował o dalszych zmianach w rządzie, z którego odejdą: wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna (ma zostać szefem klubu PO), minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Kancelarię premiera opuszczą też współpracownicy premiera: Paweł Graś, Sławomir Nowak, Rafał Grupiński, którzy - jak zapowiedział Tusk - mają wspierać Schetynę w pracy w Sejmie.
Klub PiS domagał się, aby informację w tej samej sprawie na forum Sejmu przedstawił szef CBA Mariusz Kamiński. Przeciwne temu była PO. W sprawie prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej Kamiński spotka się jednak w czwartek na zamkniętym posiedzeniu z sejmową komisją ds. służb specjalnych.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.