Premier Donald Tusk ocenił w czwartek w Sejmie, że szef CBA Mariusz Kamiński zastawił na niego pułapkę, która polegała na tym, że choć otrzymał informację na temat tzw. afery hazardowej, nie mógł podjąć żadnych decyzji politycznych w obawie przed "demaskacją".
Premier Donald Tusk przyznał , że w tzw. aferze hazardowej doszło do "skandalicznych zachowań, dwuznacznej aktywności" Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego, ale też z drugiej strony - mówił - miały miejsce dziwne, polityczne zachowania szefa CBA.
"Sprawa ma dwie strony, być może nielegalnego lobbingu, a na pewno skandalicznych zachowań i dwuznacznej aktywności niektórych polityków PO: Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego, i drugą stronę - dziwnych o charakterze niewyjaśnionym, ale ewidentnie politycznych, zachowań szefa CBA. To widać gołym okiem" - powiedział Tusk w czwartek podczas sejmowej debaty nad informacją rządu dotyczącą prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej.
"Czy wyobrażacie sobie państwo, jak wyglądałaby ocena działania premiera polskiego rządu, gdybym powiedział: muszę zdymisjonować ministra Drzewieckiego, a pan Chlebowski powinien się usunąć z życia politycznego, ale nie powiem dlaczego. Taki mam kaprys" - mówił Tusk podczas debaty nad informacją rządu na temat prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej.
Premier zaznaczył, że bardzo serio potraktował instrukcje postępowania sugerowane przez CBA. Jak mówił, Biuro polecało: "podjąć działania, wyjaśniać, zdobywać informacje dotyczące tego procesu legislacyjnego, żeby on nie był wypaczany i jednocześnie zachować w dyskrecji fakt, że w innej zupełnie sprawie toczy się operacja CBA wobec tych wrocławskich biznesmenów".
Szef rządu powiedział, że w tej niewielkiej przestrzeni do działania, jaką wyznaczył mu Kamiński, zrobił "absolutnie wszystko, aby dyskrecja została zachowana" i jednocześnie zdobywał niezbędne informacje do podejmowania dalszych decyzji.
"Tysiące stron dokumentów, dziesiątki lobbystów, siedem lat wstydu i hańby nad tą ustawą każdego z ugrupowań. To jest materiał, który miałem obowiązek wyjaśnić i to w ramach dyskrecji, o którą prosił pan minister Kamiński" - zaznaczył Tusk.
Premier pytał też, co powodowało szefem CBA, że za wszelką cenę chciał go w tę sprawę włączyć. "Co takiego wcześniej szefowi CBA kazało, żeby znaleźć cokolwiek dzięki bardzo kosztownej i misternej prowokacji CBA, żeby Jolanta Kwaśniewska znalazła się w jakiejś przykrej, dwuznacznej sytuacji. Na te pytania też znajdziemy odpowiedź. Bo jeżeli nie będzie odpowiedzi na te pytania, to nie będzie jej na żadne pytania" - podkreślił.
Szef rządu przyznał, że źle się stało, iż do najbliższego otoczenia premiera trafiają ludzie, którzy nie umieją dotrzymać standardów i mają niepożądane znajomości towarzyskie. "Nie mam tutaj nic więcej do dodania. Tej sprawy nie da się obronić. Tę sprawę trzeba pokazać, wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje personalne" - podkreślił.
"Dymisje Chlebowskiego i Drzewieckiego były szybkie (...) nikt dotychczas takich decyzji, tak przykrych, w takim tempie nie podejmował" - zaznaczył Tusk. Jak dodał, kiedy sprawa "haniebnie zaniżonych standardów" dotyczyła najbliższego otoczenia premiera rządu PiS Jarosława Kaczyńskiego, to nie słyszał o żadnych sankcjach. Premier jako przykład zaniżonych standardów podał negocjacje Adama Lipińskiego (PiS) i Renaty Berger (Samoobrona).
"To żadna sztuka wyrzucić ministra (Janusza) Kaczmarka. Prawdziwą próbą charakteru i tego, czy chce się sprostać standardom w chwilach krytycznych, jest dymisja Mirosława Drzewieckiego. Wszyscy, którzy znają historię tej sali sejmowej, tego polityka PO, dobrze wiedzą, że mówię prawdę i mam rację" - powiedział premier.
Jak ocenił, istotą problemu jest skala i sposób reagowania. "Tak. Korupcja zdarzała się i obawiam się, póki gatunek ludzki będzie trwał i będzie uprawiał politykę, będzie się zdarzała. Jedyne, co tak naprawdę możemy poprawić, to sposób naszego reagowania na takie przypadki" - podkreślił premier.
"Niech ktoś na tej sali wstanie i powie, że reakcje Platformy są zaniżone - jeśli chodzi o standardy. Ja nie mówię, że standardy są genialne, że są w 100 procentach trafne. Nie było do tej pory w ostatnich 20 latach przykładu takiej determinacji, nawet jeśli nie jest perfekcyjna, jak ta, którą wykazał mój rząd i PO w tych dniach" - oświadczył szef rządu.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.