Po raz pierwszy od ponad 35 lat amerykańskie siły zbrojne osiągnęły wszystkie swoje założenia rekrutacyjne, zarówno pod względem liczebności, jak i kwalifikacji rekrutów. Za taki stan rzeczy odpowiada m.in. kryzys ekonomiczny - pisze w środę "Washington Post".
Pentagon ogłosił dane we wtorek, wskazując, że zahamowanie gospodarcze i rosnące bezrobocie, a także system bonusów i wzrost wynagrodzeń żołnierzy, sprawiły, że zgłosiło się więcej lepiej wykształconych młodych ludzi.
Takiego sukcesu nie odnotowano od ustanowienia armii zawodowej w 1973 roku. Przeciwnie, w ostatnich latach często nie udawało się spełnić wyznaczonych założeń. W szczególności siły lądowe USA usiłowały uzupełniać swoje szeregi sięgając po młodych, którzy porzucili edukację, kandydatów z nadwagą, a nawet mających konflikty z prawem - przypomina dziennik.
Tymczasem rok budżetowy, który skończył się 30 września, okazał się sukcesem pod względem liczebności przyszłych żołnierzy w służbie czynnej oraz w rezerwie. Plan wykonano w ponad 100 proc. - poinformował Pentagon.
Rekruci są też coraz lepiej wykształceni - ok. 95 proc. z nich posiada dyplom szkoły średniej wyższego stopnia. Jeszcze rok temu takie wykształcenie deklarowało 83 proc. rekrutów, dużo poniżej celu 90 proc.
Rozmawiamy o aneksji Zachodniego Brzegu - oświadczył premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Orszak ma przypominać historyczną postać Świętego Mikołaja - biskupa Myry.
W nowej strategii USA skrytykowano też m.in. podejście państw europejskich do wojny w Ukrainie.
W Gruzji niedługo nie będzie partii opozycyjnych, ponieważ zostaną zdelegalizowane - uważa ekspert.