Papież Franciszek odwiedził we wtorek tereny zniszczone w sierpniowym trzęsieniu ziemi w środkowych Włoszech. Był w miejscowości Amatrice, gdzie zginęła większość z 297 ofiar kataklizmu. Jego wizyty oczekiwano, ale nie została zapowiedziana.
Już kilka dni po trzęsieniu ziemi z 24 sierpnia papież powiedział, że chciałby pojechać na zdewastowane tereny. O to, kiedy to zrobi, dziennikarze pytali Franciszka w niedzielę podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze z Baku do Rzymu.
Odparł wówczas, że termin wizyty ustali po powrocie do Watykanu. Zastrzegł zarazem, że chce tam pojechać prywatnie; sam, "jako ksiądz, biskup, papież".
Media podkreślają, że papież wybrał dzień szczególny: uroczystość świętego Franciszka z Asyżu, patrona Włoch i swojego pontyfikatu. Franciszkowi towarzyszył biskup pobliskiego miasta Rieti, Domenico Pompili.
Papież przyjechał rano nieoczekiwanie do Amatrice w stołecznym regionie Lacjum, gdzie poszedł od razu do tymczasowej szkoły w baraku, wzniesionym przez Obronę Cywilną. Rozmawiał tam z uczniami i nauczycielami.
Przed szkołą Franciszek zwrócił się do mieszkańców miejscowości, którzy przybyli natychmiast na wiadomość o jego obecności. Wyjaśnił, że nie przyjechał zaraz po trzęsieniu ziemi, bo wiedział, że jego wizyta utrudniłaby tylko ich sytuację. "Nie chciałem przeszkadzać i wolałem, żeby minęło trochę czasu" - dodał.
"Ale od pierwszego momentu czułem, że muszę przyjechać do was, po prostu po to, by powiedzieć wam, że jestem z wami blisko i że modlę się za was" - mówił papież. Dodał: "Idziemy naprzód, zawsze jest przyszłość. Jest tylu bliskich, którzy nas opuścili, którzy zginęli tu w gruzach". Razem z mieszkańcami Franciszek odmówił modlitwę za ofiary.
Następnie skierował słowa otuchy: "Patrzcie zawsze naprzód. Odwagi i pomagajcie sobie nawzajem".
Papież był także w zamkniętej, tzw. czerwonej strefie miasteczka, gdzie leżą gruzy zniszczonych budynków, a inne grożą zawaleniem. W milczeniu modlił się wśród ruin domów mieszkalnych. Rozmawiał z mieszkańcami, między innymi z mężczyzną, który w trzęsieniu ziemi stracił żonę i dwoje dzieci.
Dłuższą chwilę spędził ze strażakami. Dziękował im za pracę i zapewnił o swej modlitwie. Wysłuchawszy ich opowieści o akcji ratunkowej papież powiedział: "Chcę mieć z nimi wszystkimi zdjęcie, bo to oni ratują ludzi".
Według watykańskich mediów papież ma odwiedzić też dwie inne zniszczone miejscowości: Accumoli i Arquata del Tronto.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.