O tym, jak wygląda sytuacja na Ukrainie prawie 3 lata po Majdanie, i o tym czy rewolucja otworzyła szansę na zmianę w relacji Ukrainy z Unią Europejską dyskutowano podczas drugiego dnia Kongresu Kultury Chrześcijańskiej.
W panelu zatytułowanym "Ukraińska rewolucja godności" uczestniczył ambasador Ukrainy Andrij Deszczczycia. To on najmocniej podkreślał zasadność sformułowania "rewolucja godności".
- Rewolucja wybuchła, bo naród ukraiński nie zgodził się z decyzją rządu i prezydenta o wstrzymaniu rozmów dotyczących umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE - przypomniał ambasador. - Ludzie wyszli na ulicę po tym, jak 1 grudnia 2013 r. zostali pobici protestujący studenci. Ukraińcy nie godzili się na brutalność. Potem okazało się, że setki tysięcy protestujących to wielka siła społeczna, która może doprowadzić do radykalnych zmian. Chodziło o prawo ludzi do bycia na ulicach, do manifestowania swoich opinii bez strachu, że zostanie się za to pobitym bądź osądzonym - podkreślał Deszczycia.
Ambasador zwrócił także uwagę na fakt, że ważnym elementem, który szczególnie na początku wybrzmiewał w działaniach na Majdanie, była chęć zbliżenia się do Unii Europejskiej. - Ukraińcy ginęli z flagami UE w ręku, wierząc, że Ukraina może być częścią Europy.
Teraz jednak jak zaznaczał dyplomata w środowisku ukraińskim zaobserwować można rozczarowanie zachowaniem UE. - Choć w końcu udało nam się podpisać porozumienie stowarzyszeniowe, to ono jednak nie zostało ratyfikowane, bo ciągle nie podpisała go Holandia. Myśmy tak walczyli o te reformy, a odpowiedź UE nie do końca jest partnerska - zauważył Deszczycia.
Ambasador podkreślił jednak ogromną wagę solidarności międzynarodowej, której doświadczyła Ukraina.
- To fenomen, który zasługuje na uwagę i kontynuację. Rosja zobaczyła, że w nowoczesnym świecie nie można robić tego, co się chce bez narażenia się na sankcje międzynarodowe.
Czy zatem warto było przeprowadzić rewolucję na Majdanie? - Tak, bo dzięki tej rewolucji Ukraina narodziła się na nowo i stała się państwem silniejszym - powiedział dyplomata.
Nieco innego zdania był kolejny z panelistów dr Andrzej Grajewski, dziennikarz "Gościa Niedzielnego", który twierdzi, że Majdan raczej nie wzmocnił Ukrainy. - Wiele podziałów, szczególnie dotyczących wschodniej Ukrainy, zostało wygenerowanych już po Majdanie - zauważył. - Myślę, że zjednoczenie tej części kraju będzie trudne.
Majdan, jak przekonywał dr Grajewski, miał różne oblicza w różnych częściach Ukrainy. - W dużych miasta wschodniej Ukrainy całe struktury przeszły na drugą stronę. Ukraina już nigdy nie wróci do poprzedniego statusu. Natomiast czy w tej nowej wersji będzie w stanie narzucić swoja atrakcyjność tym częściom, które się od niej oderwały, wątpię.
Zdaniem dr. Grajewskiego pozytywnym aspektem rewolucji na Majdanie bez wątpienia stał się czynnik religijny. - Majdan się naprawdę modlił. Modlili się wszyscy razem bez względu na wyznanie. Rozdano tysiące różańców. Księżą uczyli się na nich modlić - opowiadał dziennikarz, który widział Majdan z bliska, będąc w samym centrum wydarzeń.
Zwrócił on także uwagę, że konflikt nie musiał skończyć się krwawo, bo między protestującymi a władzami nie było nieprzekraczalnej nienawiści.
Z kolei dr Paweł Kowal z PAN przyrównał rewolucję na Ukrainie do rewolucji w Polsce, która miała miejsce w latach 80., podkreślając, że rewolucja na Ukrainie tak naprawdę zaczęła się od Rewolucji na Granicie i ciągle jeszcze trwa.
- Rewolucja ukraińska w przeciwieństwie jednak do polskiej ma pewien fenomen - miejsce - Majdan. To swojego rodzaju symbolika oznaczająca przywiązanie Ukraińców do wolności i godności - podkreślał historyk.
Zwrócił on także uwagę na fakt, iż w przeciwieństwie do Polski, Ukraina nie otrzymała prawa do wolności. - Polacy otrzymali gwarancję wolności międzynarodowej przede wszystkim dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II, Ukraina - nie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.