Wbrew oczekiwaniom, na najbliższym szczycie UE w przyszły czwartek i piątek w Brukseli nie dojdzie do wyboru osób, które obejmą nowe, ustanowione w Traktacie z Lizbony stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej (na wyrost zwanego prezydentem) i wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, który będzie jednocześnie wiceszefem Komisji Europejskiej odpowiedzialnym za kilkutysięczną unijną służbę dyplomatyczną - wynika z deklaracji dyplomatów w Brukseli.
Szwedzki dyplomata przyznał w czwartek, że decyzje te zapadną być może dopiero na kolejnym regularnym, grudniowym szczycie UE albo na rozważanym przez szwedzkie przewodnictwo nadzwyczajnym szczycie przywódców UE w listopadzie.
Powód to oczywiście opóźnienia w ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez Czechy, gdzie eurosceptyczny prezydent Vaclav Klaus jako ostatni przywódca UE nie podpisał jeszcze ratyfikacji traktatu. "To uniemożliwia na najbliższym szczycie decyzję na temat powołania nowej Komisji Europejskiej i stanowisk utworzonych w Traktacie z Lizbony" - powiedział dyplomata dużego kraju UE. Wykluczył możliwość, by decyzja w sprawie powołania tej czy innej osoby, w oczekiwaniu na Czechy, miała charakter nieformalny, by później ją tylko formalnie zatwierdzić. "Będą z pewnością trwały rozmowy o tym (o kandydatach - PAP), ale decyzje nie zapadną" - dodał. Bez jasności prawnej co do Traktatu UE kraje nie chcą wyznaczać następcy Javiera Solany na stanowisku wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej. "Najpewniej jego mandat będzie przedłużony do końca roku" - powiedział dyplomata.
Wyraził oczekiwanie, że sytuacja wyjaśni się najwcześniej w połowie listopada. Do tego czasu, jak się oczekuje, Trybunał Konstytucyjny w Czechach potwierdzi zgodność Traktatu z Lizbony z czeską konstytucją. Wciąż do rozwiązania pozostanie jednak problem najnowszych żądań Klausa. Chce on uzyskać gwarancje prawne, że dołączona do traktatu Karta Praw Podstawowych nie będzie stanowić podstaw do roszczeń majątkowych wypędzonych w 1945 roku z Czechosłowacji na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich. Kierujący pracami UE Szwedzi pracują z Czechami nad możliwym rozwiązaniem (np. stosowną deklaracją). UE wyklucza jakiekolwiek zmiany traktatowe, które wymagałyby powtórzenie ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez wszystkie kraje. Wciąż celem jest wejście w życie Traktatu na początku przyszłego roku.
Wśród kandydatów na przewodniczącego Rady UE coraz rzadziej jako faworyta wymienia się byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira. "To dowód na to, że konkurent, który pierwszy rzucił się do boju, nie wytrzymuje dystansu i pada przed metą" - żartował dyplomata. Inni ewentualni kandydaci to premier Holandii Jan Peter Balkenende, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, były premier Finlandii Paavo Lipponen i była prezydent Irlandii Mary Robinson.
Jako faworytów na stanowisko wysokiego przedstawiciela polityki zagranicznej UE wymienia się szefa dyplomacji Wielkiej Brytanii Davida Milibanda, Szwecji - Carla Bildta, byłego sekretarza NATO Jaapa de Hoop Scheffera i fińskiego komisarza ds. rozszerzenia Olli Rehna.
W braku perspektyw rozwiązania kwestii instytucjonalnych, do rangi głównego tematu szczytu urasta przyjęcie mandatu na konferencję klimatyczną w Kopenhadze w grudniu br., co będzie wymagało przezwyciężenia impasu w rozmowach między krajami UE o podziale kosztów wsparcia biedniejszych krajów w walce ze zmianami klimatycznymi.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.