Ponad tysiąc osób uczestniczy w niedzielę w stolicy Białorusi, Mińsku, w wiecu ku uczci ofiar stalinowskich czystek. Policja nie zakłóca przebiegu dorocznego protestu, który odbywa się w tradycyjne święto Dziadów - poinformował białoruski portal Karta 97.
Akcja został zorganizowana przez opozycyjną Partię Konserwatywno-Chrześcijańską - Białoruski Front Narodowy (KPCh-BNF), do której przyłączyły się inne partie opozycyjne i organizacje. Uczestniczą w niej m.in. działacz opozycyjnego "Młodego Frontu" Źmicier Daszkiewicz, dawny lider BNF Wincuk Wiaczorka i były opozycyjny kandydat na prezydenta Alaksandr Milinkiewicz.
Manifestanci przemaszerowali przez centrum Mińska do uroczyska Kuropat, miejsca masowych egzekucji w czasach sowieckich, leżącego tuż za stołeczną obwodnicą. Skandowano: "Niech żyje Białoruś", "Jedna nasza droga - Białoruś do Boga". Uczestnicy marszu nieśli drewniane krzyże, flagi unijne i opozycyjne biało-czerwono-białe oraz transparenty, m.in. z napisem "Nie dla politycznego terroru".
W tym roku opozycyjna akcja odbywa się po raz dwudziesty pierwszy. Pierwsze opozycyjne Dziady - wywodzące się z pogaństwa święto pamięci przodków - odbyły się w Kuropatach w 1988 roku. Obchody zorganizowano wówczas po odkryciu przez byłego szefa KPCh-BNF Zanona Paźniaka, z zawodu archeologa, masowych grobów w tym miejscu. Kilkudziesięciotysięczną demonstrację rozgoniła wtedy jeszcze radziecka milicja.
Według białoruskich historyków, w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. ludzi, w tym wielu Polaków. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za pomnik ofiar stalinowskich represji.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.