Większość z nas uważa, że – owszem – zmarłych należy wspominać, ale o śmierci rozmawiać nie wolno. Tym bardziej z młodymi.
Wieczorem, w dniu Wszystkich Świętych, poszliśmy na cmentarz. Było niemalże pusto. Dobry klimat, by spokojnie się pomodlić. Zatrzymaliśmy się pod krzyżem. Tu, naprzeciw ołtarza, wybrałem dla siebie miejsce ewentualnego pochówku. Bo prawdziwa parafia zaczyna się dopiero wtedy, gdy pierwszy proboszcz spocznie na cmentarzu. U nas, do tej pory, nie ma żadnego kapłana. Więc spoczywają zmarli jak owce bez pasterza. A miejsce księdza jest przy ołtarzu, między parafianami. To miejsce dobrego ministranta też jest przy ołtarzu. Więc ja chcę tam, po prawej stronie, dopowiedział Paweł. Poważnie? – spojrzałem pytająco. Poważnie, odpowiedział, bo kiedy człowiek będzie myślał o śmierci i niebie, jeśli nie w tych dniach.
Gdy o naszej rozmowie powiedziałem wczoraj kościelnemu, ten się żachnął. Tacy młodzi, nie mają o czym rozmawiać. Na śmierć jeszcze przyjdzie czas. Owszem, przyjdzie. Ale dlaczego ma być zaskoczeniem? Więc może lepiej rozmawiać. Nie tylko o miejscu pochówku. O samej śmierci. Choć niektórzy twierdzą, że chrześcijaństwo śmiercią straszy, by wiernych w dyscyplinie utrzymać. Da się tak samym strachem? Chyba nie. Jest za to w tym myśleniu o śmierci dużo realizmu. Bo trzeba liczyć się z czymś, przed czym nikt nie ucieknie. Jeśli jesteśmy ludźmi wiary, musimy patrzeć w przyszłość i przewidywać chwilę, gdy trzeba będzie „zdać sprawę z włodarstwa swego”. Podobno św. Jan Bosco w swoich oratoriach raz w miesiącu robił wychowankom lekcje umierania. By ten dzień nikogo nie zaskoczył. I nie chodziło o termin, ale o stan człowieka. Dlatego ten wielki wychowawca młodych, mającym opory przed spowiedzią, wkładał pod poduszkę kartkę z zapytaniem. A jeśli tej nocy umrzesz?
Reakcja kościelnego wydaje się być typową. Większość z nas uważa, że – owszem – zmarłych należy wspominać, ale o śmierci rozmawiać nie wolno. Tym bardziej z młodymi. Z nimi tylko o życiu, perspektywach, planach. Jakby śmierć była poza perspektywą i nie wpisywała się w plan życia.
A przy okazji rozmów o zmarłych. Starożytni powiadali: de mortuis aut bene aut nihil. Co na polski tłumaczy się: o zmarłych albo dobrze, albo nic (nie mówić). Warto sobie tę sentencję przypomnieć, gdy w kolejnym komentarzu stanie się przed pokusą wykonania egzekucji na nieżyjących.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.