Podejrzany o przeprowadzenie zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie mężczyzna został zastrzelony w piątek rano przez włoskich policjantów na przedmieściach Mediolanu - podała agencja prasowa ANSA. Do zdarzenia doszło podczas rutynowej kontroli.
Amri został zabity o trzeciej nad ranem pod Mediolanem w wyniku wymiany ognia z policjantami.
Funkcjonariusze chcieli zatrzymać go do zwyczajnej kontroli przy stacji Sesto San Giovani. Gdy został poproszony o pokazanie dokumentów, Tunezyjczyk wyciągnął pistolet i zaczął strzelać. Policjanci odpowiedzieli ogniem. W wyniku strzelaniny został ranny w ramię jeden z funkcjonariuszy. Został przewieziony do szpitala w Monzy, jego stan jest stabilny. Amri, zanim zginął, krzyknął jeszcze: "Allah akbar". W jego plecaku znaleziono bilet na pociąg z Francji.
Choć włoskie MSW potwierdziło, że zastrzelona została osoba poszukiwana, nie jest jeszcze pewne, czy to Amri dokonał zamachu, a jeśli dokonał - czy działał sam, czy też we współpracy z innymi terrorystami.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.