Smog - kiedy to się zaczęło? Dlaczego darmowa komunikacja miejsca nic nie da? Kto jest najbardziej narażony? W obszernym wywiadzie o problemie zanieczyszczenia powietrza i mitach z tym związanych opowiada Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
O co chodzi z tym smogiem, że nagle podniesiono larum? Czy 2, 5, 10 i 15 lat temu powietrze nie było tak samo zanieczyszczone. Piece kopciły? Kopciły. Może aut było mniej, ale też bez przesady…
Tutaj trzeba rozbić odpowiedź na parę aspektów. Kiedyś funkcjonowały normy na paliwo. Nie można było odpadów węglowych typu muł węglowy czy flot węglowy legalnie sprzedawać. Ludzie palili dobrej jakości węglem. Po drugie, np. 20 lat temu nie było wokół nas takiej ilości śmieci, która z roku na rok ewidentnie rośnie. Szczególnie śmieci palnych czyli np. tworzyw sztucznych. Te często lądują u ludzi w piecach, a potem przez dym w naszych płucach. Polacy specjalnie sortują odpady na palne i niepalne.
Czyli kiedyś powietrze też było złej jakości, ale nie było… no właśnie czego? Wrażliwości? Odpowiednich badań?
Były wykonywane badania i tworzone raporty, ale nie tak bogate w informacje, jak dziś. W 2001 roku przygotowaliśmy raport o środowisku Wrocławia. I od tamtej pory jakość powietrza się nie poprawiła, ale i znacząco się nie pogorszyła. O ile wiedzieliśmy wcześniej np. o normach europejskich, to nie było wiadomo, jaka jest skala zagrożenia życia i zdrowia. Badania w tej kwestii ciągle się rozwijają, sprawdzają korelację między zanieczyszczeniem powietrza, a schorzeniami. Ta wiedza medycznego świata naukowego przez ostatnie kilkanaście lat znacząco wzrosła. W tej chwili świat medyczny wie już o szeregu schorzeń spowodowanych smogiem. Przede wszystkim są to choroby układu krążenia, nowotwory, alergie itd.
Wydaje się też, że dostęp do wiedzy się zmienił. Wszechobecny internet, do którego zaglądają już niemal wszyscy, usprawnia przekazywanie wiadomości, przyspiesza znacząco proces wymiany informacji.
Otóż to. Kiedyś ludzie mieli wgląd w ten temat jedynie przez coroczne raporty. W tej chwili wiedza się upowszechnia, dostępność danych jest powszechniejsza. Śledzimy prawie na żywo informacje o jakości powietrza z konkretnych miejsc, są aplikacje na smartfony.
My też mamy bardzo ciekawy dokument. Kilkanaście lat temu, gdy zbliżały się wybory prezydenckie we Wrocławiu, a Rafał Dutkiewicz jeszcze nie był prezydentem, tylko kandydował, poprosiliśmy wszystkich kandydatów, by przedstawili nam program ekologiczny dla stolicy Dolnego Śląska. Każdy z nich to zrobił i na rynku podpisał swoje zobowiązania z tego programu. Pan Rafał Dutkiewicz też podpisał.
Jakie założenie na tablicy znalazło się na pierwszy miejscu? Które było na tamten czas najważniejsze?
(śmiech) No właśnie… ograniczenie problemu niskiej emisji. To zobowiązanie nie zostało kompletnie zrealizowane. Przespaliśmy wszyscy tamte lata. Także my, jako działacze ekologiczni.
A bieda, z powodu której ludzie palą w piecach czasem czym popadnie? Oszczędzają, nie mają wyboru, bo nie stać ich na zakup dobrej jakości paliwa, a ciepło w domu, szczególnie podczas takich mrozów, to paląca potrzeba. Więc źródło smogu leży chyba głębiej niż w piecu.
W zeszłym roku mieliśmy kilkanaście spotkań w różnych miastach Dolnego Śląska i nie tylko. Tam podnoszono problem biedy. Priorytety finansowe, owszem, mają wpływ na decyzję. Ludzie wybierają tańsze rozwiązania, bo krótkoterminowo im się opłacają. Taniej kupują np. muł węglowy. Jednak tutaj dochodzimy do dylematu dobra wspólnego.W naszym przekonaniu państwo poprzez system prawny powinno tak sterować działaniami, żeby wprowadzać rozsądne rozwiązania. Spójrzmy: gdyby nie zlikwidowano benzyny ołowiowej, ludzie sięgali by po tę droższą- bezołowiową? Nie, kupowaliby wciąż ołowiową.
Czyli pięknie ujęte „dobro wspólne”, jakim jest powietrze, oddala się, gdy w grę wchodzi ubóstwo i codzienna walka o byt.
To może zobaczmy, jak to się dzieje w innych krajach np. w Czechach, w Niemczech, Estonii, czy na Litwie. Tam wprowadzono standardy na piece. Niewielu wie, że piece przestarzałe technologicznie są też niskosprawne energetycznie. Dają nam po prostu mniej ciepła. Mamy proste wyliczenia o porównaniu opłacalności ogrzewania. Z jednej strony postawiliśmy przypadek, gdy grzejemy przestarzałym piecem paląc tanim paliwem węglowym. Z drugiej używamy nowoczesnego pieca z dobrym węglem. I co się okazuje? Tańsza jest ta druga opcja. Ja wiem, najpierw trzeba kupić nowy piec. Dlatego państwo powinno bezsprzecznie wspierać wymianę pieców, w szczególności u osób biedniejszych.
Co ciekawe, radzą sobie z tym problemem kraje o podobnym poziomie zamożności.
Pojęciem istotnym jest tutaj ubóstwo energetyczne. Najważniejsze, żeby nie traktować sprawy fragmentarycznie. „Wymieńmy źródło ciepła na bardziej ekologiczne i załatwione” - nie. Tutaj należy wprowadzić rozwiązania bardziej kompleksowe z dociepleniem budynków, z termomodernizacją. Wtedy ubóstwo energetyczne może się realnie zmniejszyć.
Jak to zrobić?
Najlepiej poprzez system programów pomocowych samorządowych, rządowych. To się w innych krajach dzieje, np. w Czechach czy na Słowacji. Dodatkowo ożywiamy polską gospodarkę, bo kto dociepli nasze budynki? Polskie firmy budowlane. To nie są wiatraki kupowane od Niemców, tylko nasze miejsca pracy. Państwo musi realnie włączyć się poprzez konkretny program, by poprawić ludziom standard życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.