Amerykańskie wojsko nie jest w Iraku z powodu ropy naftowej - powiedział w poniedziałek, tuż przed niezapowiedzianą wizytą w Bagdadzie, szef Pentagonu James Mattis, dystansując się od wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa na ten temat.
"Nie jesteśmy w Iraku, by zagarnąć czyjąś ropę naftową" - powiedział Mattis niewielkiej grupie dziennikarzy, którym mówił o celach swojej pierwszej wizyty w Iraku po objęciu stanowiska ministra obrony USA.
Nawiązał tym samym do wypowiedzi Trumpa ze stycznia o tym, że Amerykanie powinni byli przejąć iracką ropę naftową po obaleniu Saddama Husajna w 2003 roku. Trump powiedział wtedy w przemówieniu do pracowników CIA w siedzibie agencji: "Powinniśmy byli zatrzymać ropę. Ale OK. Być może będziecie mieli drugą szansę".
Mattis przybył do Iraku w momencie, gdy irackie siły przy wsparciu koalicji drugi dzień z rzędu przypuszczają ofensywę na zachodnią część Mosulu, drugiego co do wielkości irackiego miasta, która znajduje się pod kontrolą dżihadystycznego Państwa Islamskiego. Wschodnią część Mosulu wyzwolono w styczniu. Pentagon rozważa sposoby przyspieszenia kampanii przeciwko IS w Iraku i Syrii.
Pekin zapowiedział podjęcie działań odwetowych, w tym skargi do Światowej Organizacji Handlu.
Wcześniej uwolniono trzech Izraelczyków, którzy przez 484 dni byli przetrzymywani w Strefie Gazy.
Co najmniej 54 osoby zginęły, a 158 zostało rannych w ostrzale artyleryjskim targu.
Zastąpił bp. dr. Mariana Niemca, który sprawował ten urząd w latach 2014-2024.