Władze miejscowości Aliminusa koło Palermo na Sycylii zatrudniły kozę, która pracuje jako ogrodnik, ścinając trawę na skwerach i w parku. Kozie o imieniu Caterina pomagają też owce i osiołek, a gmina oszczędza na tym 5 tysięcy euro rocznie.
Caterina pracuje w małym sycylijskim miasteczku, wyręczając w skuteczny sposób ogrodnika już od roku. Jest niezmordowana - wyjada trawę i chwasty na każdym skwerze i trawniku, na który jest prowadzona. W ten sposób czyści i sprząta tereny zielone. Gdy zachodzi taka potrzeba, wspomagają ją też 15 owiec i osiołek z miejscowego małego ogrodu zoologicznego, prowadzonego przez rolników i hodowców.
To inicjatywa burmistrza Filippo Dolce, który w ten sposób postanowił skorzystać z "pracy" zwierząt. Nakłonił go do tego głównie brak pieniędzy w kasie na zatrudnienie ogrodnika.
Całym stadem czworonożnych opiekunów terenów zielonych zajmuje się pracownik urzędu gminnego.
Dziennik "La Repubblica" wymienia korzyści takiego rozwiązania; przede wszystkim - jak zauważa - Caterina i reszta stada nie domagają się dodatków za nadgodziny.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.