Inspektorat Uzbrojenia MON odrzucił obie oferty, które złożono na dostawę samolotów średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie - poinformowało w czwartek ministerstwo. Oferty były za drogie i nie spełniły wymogów formalnych.
Termin składania ofert upłynął w środę. "Po dokonaniu oceny złożonych ofert, obie oferty podlegają odrzuceniu" - podało w czwartek MON w komunikacie.
20 lutego Inspektorat Uzbrojenia zaprosił do składania ofert na dostawę trzech samolotów średniej wielkości amerykańską firmę The Boeing Company, a także niemiecką Lufthansę wspólnie z czeską firmą Glomex.
"Oferta firmy The Boeing Company o wartości ok. 3,44 mld PLN brutto podlega odrzuceniu ze względu na błędy formalno-prawne (oferta warunkowa - ważność oferty uwarunkowana była przez wykonawcę koniecznością dokonania zmian w zapisach umowy). Oferta firmy Glomex s.r.o. o wartości ok. 2,66 mld PLN brutto podlega odrzuceniu ze względu na błędy formalno-prawne (oferta warunkowa - ważność oferty uwarunkowana była przez wykonawcę koniecznością dokonania zmian w zapisach umowy), fakt, że nie została zabezpieczona wadium, a ponadto została złożona przez podmiot niezaproszony do składania ofert (uczestnikiem w postępowaniu było konsorcjum Glomex - Lufthansa Technik)" - poinformowało ministerstwo.
"Oferty zostały odrzucone ze względu na błędy formalno-prawne i ich wartość. Rada Ministrów przeznaczyła (na zakup samolotów - PAP) 1,7 mld PLN" - napisał na Twitterze odpowiedzialny za zakupy wiceszef MON Bartosz Kownacki.
"Obaj wykonawcy zaproponowali w ofertach wstępnych samoloty Boeing B737 (BBJ2 w wersji z salonem)" - poinformowało MON.
Postępowanie rozpoczęło się pod koniec sierpnia 2016 r. W połowie października wnioski o dopuszczenie do udziału złożyły cztery podmioty - prócz tych, które złożyły w środę oferty, były to także polska spółka Megmar Logistics & Consulting oraz wspólnie słowacka Aerospace International Group s.r.o i "ASSA-POLAND" Zdzisław Kondrat. MON, po weryfikacji wykonawców, do negocjacji zaprosiło tylko Boeinga i wspólnie Glomex i Lufthansę.
Wojsko zamierzało kupić dwa nowe samoloty i jeden używany. W 2016 r. MON informowało, że planuje zawarcie umowy w pierwszym kwartale 2017 r. i oczekuje dostawy pierwszego używanego samolotu w listopadzie 2017 r. Zgodnie z wymogami przetargu dwa samoloty nowe miałyby zostać dostarczone w latach 2020-21.
Nowe samoloty miały zabierać co najmniej po 65 pasażerów (w konfiguracji z salonką), a używany - 132. Wymogiem było, by samolot z co najmniej 30 pasażerami, bagażem oraz standardową załogą powinien pozwalać na loty transatlantyckie bez międzylądowania; maszyny musiały być wyposażone w systemy łączności niejawnej i systemy obrony i ochrony własnej.
W przypadku samolotu używanego płatowiec i silniki nie mogły być starsze niż pięć lat; zasięg z kompletem pasażerów, bagażem oraz standardową załogą powinien zapewniać możliwość lotów transatlantyckich z jednym międzylądowaniem.
W listopadzie 2016 r. MON podpisało z firmą Gulfstream umowę na dostawę dwóch małych samolotów do przewozu najważniejszych osób w państwie. Kontrakt wart jest 440,5 mln zł netto. Według MON, maszyny zostaną dostarczone w czerwcu i lipcu.
Po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. i rozformowaniu pułku specjalnego odpowiedzialnego za transport VIP-ów w gestii wojska pozostaje transport osób na najwyższych stanowiskach w państwie śmigłowcami. Należą one do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, utworzonej w miejsce 36. specjalnego pułku lotnictwa transportowego.
Transport na większe odległości odbywa się dwoma czarterowanymi od PLL LOT samolotami średniej wielkości Embraer 175; umowa w tej sprawie wygaśnie w 2017 r. Tam, gdzie niemożliwe jest użycie transportu cywilnego - np. w rejonie działań wojennych - wojsko przewozi oficjalne delegacje swoimi samolotami transportowymi.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.